Cenny punkt Polonii
Mecz od początku toczył się w dobrym tempie, choć w pierwszej połowie za wielu sytuacji pod obiema bramkami nie było. Jagiellonia grała w nieco innym, niż ostatnio, ustawieniu, bo trener Michał Probierz rozpoczął mecz z jednym nominalnym napastnikiem. Choć rzuty rożne miały być w tym meczu domeną gości i ich słynnej “szarańczy”, to gospodarze strzelili gola po akcji z tzw. rogu. Lewą nogą na długi słupek dośrodkował Damir Kojasević, a tam świetnie znalazł się Szymon Matuszek. Już w kolejnej minucie Jagiellonia mogła podwyższyć wynik, ale akcja Tomasa Pesira i Pawła Zawistowskiego nie była skuteczna.
Goście starali się atakować, ale nie stwarzali sytuacji. Tylko raz rozegrali rzut rożny w wariancie “na szarańczę”, ale nieskutecznie. Za to sami gospodarze mogli sprokurować gola samobójczego. W 31. minucie Adrius Skerla tak niefortunnie podawał do Piotra Lecha, że bramkarz minął się z piłką, ale tuż przy prawym słupku zdołał ją dogonić i wybić na aut. W 41. minucie powinno być 2:0 dla Jagiellonii ale po akcji Pesir-Zawistowski- Matuszek strzał tego ostatniego z pola karnego obrońcy zdołali wyblokować na rzut rożny.
Na początku drugiej połowy nieznaczną przewagę miała Jagiellonia ale klarownych sytuacji nie stwarzała. W 55. minucie, po wymianie piłki między Hermesem a Kojasevicem, trafiła ona do Pesira, który – zamiast biec w kierunku bramki – zdecydował się na strzał z ok. 16 metrów – niecelny. W 65. minucie w doskonałej sytuacji znalazł się z drugiej strony boiska Hubert Jaromin, który w sytuacji sam na sam z Lechem starał się go lobować, ale przelobował i bramkę. Najbardziej emocjonujący był ostatni kwadrans meczu. Najpierw padły dwie bramki dla gości. W 76. minucie, po rzucie rożnym, piłkę głową do własnej bramki skierował Andrius Skerla. Dwie minuty później Polonia wyszła na prowadzenie: ładną wymianę piłki między graczami Polonii zakończył precyzyjnym strzałem między nogami Lecha Jakub Zabłocki.
Przy gorącym dopingu kibiców Jagiellonia ruszyła do odrabiania strat. Jeden punkt uratowali drużynie Mariusz Dzienis i Ensar Arifović. W 88. minucie ten pierwszy zagrał tak dokładną piłkę na siódmy metr pola karnego Polonii, że strzał Arifovica był już tylko formalnością. Tuż przed końcem gry oba zespoły mogły zdobyć po jeszcze jednej bramce. Najpierw Grzegorz Podstawek z kilku metrów przestrzelił głową, a z drugiej strony boiska Michal Pesković na spółkę z obrońcami zdołali zablokować strzał z bliska Arifovića.