Protest pracowników sądów w Katowicach. Dzisiaj przed Sąd Okręgowy przy ul. Andrzeja wyszli ci, którzy są niezadowoleni z obecnej sytuacji.
TOP 5 SILESIA FLESZ: Arni pokazał w Katowicach kaloryfer, a urzędnicy rachunki za śmieci!
–Mam dwadzieścia lat stażu pracy i zarabiam 2,5 tys. zł. Gdyby nie ten staż, nie dostałabym nawet dwóch tysięcy złotych. Pracuję 27 lat w tym budynku. Jak panowie rozumiecie, jestem zniesmaczona całą sytuacją. Zwłaszcza płacową – mówi Jolanta, pracownik SO w Katowicach.
–Pielęgniarki odejdą od łóżek, tak? Policjanci nie wyjdą na ulice. A my co mamy zrobić? My mamy ustawowy zakaz strajku. My możemy tylko wołać i prosić, żeby nas ktoś dostrzegł – mówi Agnieszka Półtorak, pracownik SO w Katowicach.
Dzisiejszy protest był bardzo cichy i trwał zaledwie kilkanaście minut. Pracownicy wyszli z transparentami po czym wrócili do swoich obowiązków. Jednak liczą na to, że ich postulaty zostaną zauważone, bo sytuacja jest kryzysowa.
–Wymarzona? Podwyżka, która usatysfakcjonowałaby całą grupę urzędników, w wysokości co najmniej 500 zł od stycznia 2019 roku. My jesteśmy już na granicy wytrzymałości. Tylko wymagania, wymagania wymagania, a w drugą stronę to w ogóle nie działa – mówi Tomasz Honc, pracownik SO w Katowicach
Protest pracowników sądów trwa w całej Polsce od poniedziałku. Na razie w Katowicach protestujący nie planują zwolnień lekarskich tak, jak dzieje się to w innych miastach.
(Łukasz Kądziołka)