Bezpieczny zysk

Na Podbeskidziu wiedzą, że na pamiątkach a w szczególności, tych z podróży, można nieźle zarobić. Bo w Skoczowie, gdzie do tej pory tylko wynajmowano fotoradar od prywatnej firmy, pomyślano biznesowo, by móc używać go bez żadnych ograniczeń. – Jeżeli był wynajmowany to dwa razy w miesiącu. A teraz jest kilka razy w tygodniu – mówi Władysław Czyż, Straż Miejska w Skoczowie.
Przez dwa ostatnie lata miasto zapłaciło firmie wynajmującej urządzenie blisko 70 tysięcy złotych. Lecz pieniądze nie poszły na marne. Bo w tym czasie strażnicy wystawili mandaty na łączną kwotę 187 tysięcy złotych. Z czego juz teraz do miejskiej kasy trafiły aż 162 tysiące. To byl fotoradar taki przenośny. Taki wygladający jak sprzęt AGD – mówi Janina Żagan, burmistrz Skoczowa. Taki podręczny robot i choć nie kuchenny, to dobry i praktyczny, bo do robienia niemałych pieniędzy. – To będzie czysty zysk i gwarantuję, że te pieniądze pójdą na remonty dróg właśnie.
A, że te kończą się tam gdzie nie powinny, nie trzeba nikogo przekonywać. Dlatego pewnie w Skoczowie wzięto się ostro do roboty. – Trzeba wiedzieć w jaki sposób ustawić fotoradar. Jak podłączyć laptopa. Komputer, który to obsługuje. Także nie jest to trudne – wyjaśnia Władysław Czyż. Z tym nietrudnym systemem dofinansowania chodników niełatwo jednak pogodzić się kierowcom. – Z jednej strony dobrze. A z drugiej swoich mieszkańców okradają – dodaje Ireneusz Szczepka.
Ale okazuje się, że głośne krzyki mieszkańców niestraszne samorządowcom, którzy coraz częściej dostrzegają, że fotoradar to bezpieczny zysk i kupują je na potęge. – Jeżeli tu się mówi o jakiś pieniądzach co brzydko brzmi, to one sie zawsze zwracają – powiedział Michal Palasz, prezes dystrybutora fotoradarów.
Dlatego w Skoczowie, przechodnie winni są wdzięczność kierowcom. Bo metr każdy spaceru miejskim deptakiem, to co najmniej 20 kilometrów za dużo na liczniku.