Zakochany oprawca

Jak mówi jeden z sąsiadów pani Bogusławy jej konkubent wrzucił jej benzynę do mieszkania przez okno wysadzając je. To zareagował, kiedy kobieta powiedziała mu, że to koniec.
Przez wiele miesięcy przeżywała swój cichy dramat, którego nie potrafili dostrzec nawet sąsiedzi. Jak mówią nie było widać, żeby cokolwiek się działo. Dopiero potem wyszło na jaw, że konkubent bił panią Bogisławę regularnie.
W końcu powiedziała dość. Teraz z nikim nie chce już rozmawiać. Schronienie znalazła w siemianowickim Ośrodku Interwencji Kryzysowej. Jednak i tam przed kilkoma dniami odnalazł ją domowy tyran i tłukąc jej głową o mur chciał zmusić, by wróciła do domu. – Pchnął ją o drzwi trzymając w ręku przedmiot przypominający broń. W momencie kiedy zareagowałem zaczął się oddalać – mówi Paweł Grabowski, świadek zdarzenia.
Policjanci nie potrzebowali wiele czasu, by zatrzymać domowego kata. Znaleźli przy nim imponujący arsenał m.in. nóż i paralizator. Okazało się, że Zbigniew Z. choć taksówkarz, nie z marginesu społecznego ma bogatą kartotekę. – Już zdarzyło mu się grozić, kogoś pobić. Był on znany ze swojego agresywnego zachowania – stwierdza Piotr Horzela, KMP w Siemianowicach Śląskich.
Ale nad panią Bogusławą znęcał się nie tylko fizycznie. Dręczył ją i przypominał o swoim istnieniu. Jak mówi jedna z sąsiadek można było zwariować, wisiało pełno prezerwatyw, jakieś stare gacie i wszytko było brudne.
Wieszając to wszystko na drzwiach mieszkania chciał jej pokazać, że nie tak łatwo jest się go pozbyć. – Było to poniżanie, znęcanie się, zabranianie. W sferze fizycznej to było grożenie, bicie, kopanie – wymienia Magda Machoń, kierownik Ośrodka Interwencji Kryzysowej.
Dziś okazuje się, że ta smutna lista zapełniała się kolejnymi aktami przemocy już od dawna. – Jest obecnie na wokandzie sądowej sprawa o znęcanie się Zbigniewa Z. nad swoją konkubiną. Jest to sprawa z marca tego roku – mówi Horzela, KMP w Siemianowicach Śląskich.
Po awanturze przed ośrodkiem Z. trafił do aresztu na dwa miesiące. Zarzucono mu znęcanie się, uszkodzenie ciała i groźby. Sąsiedzi, nie chcą nawet wyobrażać sobie, co może się stać, jeśli wyjdzie z więzienia.