
Pracują wszystkie mięśnie… ale przede wszystkim głowa. Skoki do wody to dyscyplina w której psychika odgrywa największą rolę.
Choć zima kojarzy nam się głównie ze skokami narciarskimi to zwolennicy tej nieco cieplejszej formy skakania spotkali się na Międzynarodowych Zawodach “Nadzieje Olimpijskie” w Tychach. W imprezie wzięło udział pięćdziesięciu zawodników z pięciu krajów. Skoczkowie o prymat najlepszego walczyli w dziesięciu konkurencjach.
Największe emocje tradycyjnie budziła rywalizacja najstarszej grupy wiekowej. Juniorzy i juniorzy młodsi skakali z trampoliny trzy metrowej. Najlepszy z łączną notą 292,7 punktu po dziesięciu skokach okazał się Maciej Cieszkowski z Auerbacha Tychy.
Dziewczyny rywalizowały na trampolinie o dwa metry niższej. Z popularnej jedynki najładniejsze skoki oddała Łotyszka Ligita Malinauskaite, której nota łączna 204,7 punktu zdeklasowała rywalki.
Tych młodych zawodników z wieży na ziemię sprowadza nie tylko grawitacja, ale także problemy. Brak obiektów, utytułowanych trenerów i doświadczonego zaplecza powoduje, że wątpliwe wydają się szanse na udział za kilka lat w imprezach międzynarodowych.
Mówi się, że najmłodszym, a zarazem jedynym basenem przystosowanym do tej dyscypliny jest wybudowany 53 lata temu obiekt w Pałacu Kultury w Warszawie. Tym bardziej dziwią słowa prezesa Polskiego Związku Pływackiego Krzysztofa Usielskiego. – Jako PZP nie zalecam każdemu inwestorowi, żeby przystosowywał obiekt do skoków do wody. Dyscyplina ma mały zasięg i nie zawsze to potrzebne – stwierdza Usielski.
Patrząc na dzieci skaczące do wody trudno zgodzić się z tą tezą. Obiekty tego typu są nie tylko potrzebne, a nawet niezbędne. W tym przypadku bowiem na pewno nie sprawdzi się motto :” Dla chcącego nic trudnego”.