Iskra na kolanach!
– Mecz z Iskrą Odincowo zobaczyło blisko dziewięć tysięcy widzów – mówił nie bez dumy prezes PGE Skry Bełchatów Konrad Piechocki. Na pewno jest to rekord fazy grupowej tych rozgrywek. Więcej widzów LM zgromadził tylko ostatni turniej Final Four, który odbył się w tej samej hali łódzkiego OSiR-u.
W pierwszym secie goście dwa razy uzyskali trzypunktową przewagę – 9:6 i 13:10. Za drugim razem straty zostały nadrobione z nawiązką. Stało się tak głównie za sprawą zagrywek Mariusza Wlazłego. Po jego mocnych uderzeniach siatkarzom Iskry było bardzo trudno wyprowadzić atak, a gospodarze mogli spokojnie ustawiać blok, który był przeszkodą nie do przebycia dla podopiecznych trenera Zorana Gajica. Na drugą przerwę techniczną mistrz Polski schodził prowadząc 16:13. Słynny serbski trener dwa razy brał czas, ale przerwy nie wybiły z rytmu doskonale dysponowanych gospodarzy. W końcówce, przy stanie 24:20 trochę pogubili, ale nie na tyle, żeby stracić poważną przewagę.
Początek drugiej partii należał do gości, którzy prowadzili 6:5. Po zepsutej ich zagrywce dwa razy nie odebrał serwisu Marcina Możdżonka Aleksiej Wierbow i na pierwszej przerwie technicznej PGE Skra miała przewagę 8:6, a następnie ją powiększała. Wynosiła ona już 16:11 i wygrana w drugim secie wydawała się na wyciągnięcie ręki. Jednak wprowadzony na parkiet Aleksander But’ko narobił serwisem gospodarzom sporo krzywdy i przewaga mistrza Polski zaczęła topnieć w oczach. Do tego doszły błędy w ataku bełchatowian. Ostatecznie jednak końcówka została pewnie wygrana, a PGE Skra prowadziła m.in. 21:19 i 23:19. W ostatniej akcji sprawę ułatwił Anton Astaszenkow psując zagrywkę.
W trzecim secie zespół gości został wręcz rozbity. Sygnał do dobrej gry gospodarzy dał na początku Marcin Możdżonek. Jego potężnym uderzeniom ze środka zawodnicy Iskry mogli się tylko bezradnie przyglądać. PGE Skra powiększała przewagę 6:2, 16:9 i 23:15. Po meczu kibice odśpiewali “sto lat” Danielowi Plińskiemu który miał urodziny. – W grupie tej grają zespoły, z których każdy może awansować do Final Four i go wygrać – mówił przed rozpoczęciem rozgrywek trener Iskry Zoran Gajic. – PGE Skra jest prawie równoznaczna z reprezentacją Polski.