Maszt niezgody

Zagraża – twierdzą okoliczni mieszkańcy i tej konstrukcji mówią stanowcze nie. – Należy się temu przeciwstawić, maszty budować w rejonach poprzemysłowych, z dala od siedzib ludzkich, promieniowanie elktromagnetyczne naprawdę szkodzi zdrowiu – mówię jako lekarz – żali się Krzysztof Klim, walczy o usunięcie nadajnika. Maszty telefoni komórkowej w tak bliskim sąsiedztwie domów zawsze budzą emocje. Rajnhold Skutela martwi się o swoje gołębie. – Ja wiem, że to jest szkodliwe, tu jakieś zezwolenie powinni mieć.
Mieszkańców nikt nie pytał, a na postawienie masztu nie trzeba było nawet zezwolenia urzędników. – To nie jest chciejstwo, że ja mogę powiedzieć komuś nie, muszę znaleźć taki przepis, który ten inwestor konkretny naruszył – tłumaczy Roman Izydorczyk, Urząd Miasta Piekary Śląskie. Z dokumentów wynika nawet, że wiele osób na tę inwestycję czekało od dawna. Zdaniem radnej Sławy Umińskiej, cały problem w niewiedzy mieszkańców, którzy boją się nieznanego. – Gdyby właściciel najpierw porozmawiał z mieszkańcami – sytuacja mogłaby wyglądać inaczej.
Ale właściciel budynku mieszka na wybrzeżu i nawet dziś nie chciał się na ten temat wypowiadać. Ustawienie masztu telefoni komórkowej, to dobry interes. I jeśli maszty muszą być w okolicy chciałaby na tym skorzystać pobliska szkoła. – Szkoła jest dwupiętrowa – wysoki parter, więc nadajniki są bardzo wysoko, na dachu – tutaj myślę, że nie byłoby szkody dla uczniów i mieszkańców – mówi Bożena Bladoszewska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 5. Ten pomysł dyrektorka będzie konsultowała z rodzicami w przyszłym tygodniu. Jak do tej pory promieniowanie nikomu tutaj nie zaszkodziło. Ale mimo tych argumentów – trudno będzie przekonać przeciwników. – Skutki nie muszą wystąpić po miesiącu czy po dwóch, mogą się pojawić po roku czy po dwóch i będzie to trudne do udowodnienia – dodał Krzysztof Klim.
A żeby uniknąć ryzyka – masztu trzeba się pozbyć. Im dalej i wyżej – tym lepiej.