Lew w prezencie

Jedno z najbardziej niebezpiecznych zwierząt świata. Człowiek w starciu z nim nie ma żadnych szans. Aktualnie nie mamy kontaktu z nimi bezpośredniego. Nie wchodzimy do klatek. Przepuszczamy po prostu. Dajemy jeść. – opowiada Wojciech Probonowski, opiekun “Kilera”. A że nakarmić go niełatwo potrzebne było wsparcie innych opiekunów. I mimo tego, że jest urodzonym zabójcą, chętnych do jego adopcji nie brakuje, bo jak tłumaczy Marek Kocurek z ZOO w Chorzowie: Największym zainteresowaniem cieszą się te zwierzęta najbardziej spektakularne., typu : żyrafy, nosorożce, słonie, tygrysy , lwy . Są to zwierzeta , w pewnym sensie, nam bliskie , które nas fascynują pod różnymi względami.
Śląskie ZOO do adopcji oddało swoich wszystkich podopiecznych . W sumie prawie 3 tysiące zwierząt. Każdy może miec swojego słonia za 1200 złotych miesięcznie. Tygrysa za okrągły tysiąc. Dla tych z chudszym portfelem, a mających chęci, mogą być na przykład rybki, albo, jak w przypadku Beaty Strychalskiej człekokształtne: My jesteśmy emocjonalnie związani z działem małp, więc pewnie któreś z małpek. A że emocjonalne przywiązanie na początku nie jest konieczne dowodzi choćby przykład Marczeli. Małej żyrafy – córki Czeladzi. Pomysł był bardzo prosty : szukaliśmy maskotki, która by jakoś promowała Czeladź. Co Czeladź ma wspólnego z żyrafą?W zasadzie nic – mówi Wiesława Konopelska, UM Czeladź. Kiedyś- nic. Po adopcji zatrudniono poetę, rysownika i tak powstała bajka z miastem w tle. Adopcja napędziła też rynek gadżetów. I w ten sposób żyrafa syta i urząd zadowolony.
Im większe zwierzę tym większy splendor. Z końcem roku zaczął sie wyścig o najpiękniejsze z zwierząt. W miejskich budżetach zarezerwowano środki. Przykład Czeladzi pokazał, że się opłaca. Jednym z symboli Gliwic jest lew. W związku z tym postanowiliśmy, że ustawimy tablice informującą i reklamująca nasze miasto właśnie przy wybiegu z tymi drapieżnymi zwierzętami. – mówi Katarzyna Jajszczok,U M w Gliwicach. Tymi mniej drapieznymi zaopiekowały się szkoły i przedszkola. Swoją sowę ma tu punkt ksero z Tychów. Pod skrzydła kibiców Polonii Bytom pod koniec września trafił orzeł bielik. Gdzieś padła taka argumentacja, że nazwa naszego klubu “Polonia” jest takim słowem , powiedziałbym, patriotycznym. Ktoś pokojarzył fakty , że orzeł no to też jest ptak kojarzący się z naszym krajem – tłumaczy Batłomiej Dębicki, Stowarzyszenie Kibiców Polonii Bytom.
Choć większość zwierząt do adopcji polskiego rodowodu nie ma, liczy się tylko jedno: wesprzeć ZOO, które w dostatki nie opływa