Region

Trudna miłość

Czekanie w kolejce po sprawiedliwość może być irytujące. Zwłaszcza jak się jest byłym wicemarszałkiem. No własnie byłym. Bo kilka tygodni temu przez publikacje Marian Ormaniec stracił stanowisko wicemarszałka województwa. – W skandaliczny sposób zachowała się pani redaktor Minorczyk z Dziennika Zachodniego, pisząc bezpodstawnie nieprawde i różne oskarżenia. Sprawczyni marszałkowskiej udręki przepraszać nie zamierza, wyrażać skruchy też nie chce. – Jeżeli pan były marszałek Ormaniec nie zgadza się z tym co napisałam może skorzystać z drogi sądowej. Co uczynił, natomiast ja podreślam nie zrobiliśmy błędu w tym materiale – odpowiada Aldona Minorczyk-Cichy, Polska Dziennik Zachodni.

Urażony wicemarszałek na werdykt sądu bdzie musiał poczekać, prawdopodobnie kilka miesięcy i pewnie niewielkim pocieszeniem jest dla niego fakt, że nie on pierwszy padł w regionie ofiarą czwartej władzy. Najgłośnieszy przypadek miał miejsce pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Po artykule o korupcji w ślaskim urzędzie wojewódzkim posadę stracił ówczesny wojewoda Marek Kempski. Jak przekonuje urazy nie trzyma. – Jak człowiek się zdecydował na bycie politykiem, to tym samym decyduje sie na otwartość na odpowiadanie na pytania, nawet te najtrudniejsze. Te najtrudniejsze zadawał Tomasz Szymborski, ówczesny dziennikarz Rzeczpospolitej. – Co czuje dziennikarz w takiej chwili? Przede wszystkim ogromne zadowolenie, bo wie, że jego praca nie poszła na marne i czuje olbrzymią satysfakcje z dobrze wykonanej pracy.

Pracy, w której kontakty ze światem polityki muszą być codziennością. Ale w ostatnich latach ta trudna miłość między politykami, a dziennikarzami coraz rzadziej kończy się w sądzie. – Przeciwko dziennikarzom takich pozwów jest niewiele. Na tle innych pozwów o ochrone dóbr osobistych to mniej niż 5 procent – zauważa sędzia Krzysztof Zawała, Sąd Okregowy w Katowicach. A jak mówią specjaliści to dlatego, że sadowa walka z czwarta władzą, nawet jeśli jest wygrana rzadko się opłaca. – Kto idzie na wojne z mediami może sobie na wizytówce napisać: jestem głupcem. A żaden polityk takiej łatki nie chce nawet jeśli w głębi duszy wie swoje. – Politycy często prezentują mentalnosć Kalego, to znaczy jak mnie gryzą to niedobrze, kiedy my gryziemy to dobrze – dodaje Rafał Czechowski, specjalista ds. wizerunku.

Pomni doswiadczeń poprzedników obecni politycy już wiedzą, że o te trudną miłość trzeba dbać, nawet jesli…
To jest inna miłość od takiej normalnej miłości. Choć jak podkreśla wojewoda śląski – Zygmunt Łukaszczyk bywa ona nie mniej ekscytująca i pożyteczna. – Dziennikarz jest swojego rodzaju bhp zarówno dla tych polityków przez małe p, jak i przez duże p.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

 

 

 

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button