RegionWiadomość dnia

W sieci sklepów BIEDRONKA ruszyło referendum strajkowe!

Solidarność działająca w sieci sklepów Biedronka rozpoczęła referendum strajkowe. Głosowanie potrwa do końca kwietnia.

 

Co za #DZBANY z Sosnowca! Szuka ich prezydent! A policjanci z Gliwic płaczą pod fotoradarem!

-To praca ponad siły – mówią pracownicy sieci Biedronka. W sklepie odpowiadają za wszystko, od zamiatania parkingu po rozładunek TIR-ów z towarem. Obowiązków ciągle przybywa, a liczba pracowników na zmianie od lat jest taka sama.

W moim sklepie na zmianie są 3 osoby plus kierownik. Gdy dodatkowo ktoś np. weźmie urlop na żądanie robi się horror. Gdy wracam do domu po takiej dniówce nie mam nawet siły ugotować dzieciom obiadu – mówi pani Ewa, kasjerka z jednego ze sklepów Biedronki w dużym śląskim mieście.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

 

Pracownik „wielozadaniowy”

Pani Ewa wskazuje jednak, że „kasjerka” to określenie, które niezbyt przystaje do rzeczywistości, bo w Biedronce każdy pracownik jest „wielozadaniowy”. – W teorii odpowiadam za pierwszą alejkę, czyli wypiekanie pieczywa i warzywniak. W praktyce robię wszystko. Uzupełniam towar na półkach, sprzątam sklep i parking, pracuje w magazynie. Gdy podjedzie TIR, lecę go rozładować, a jak zadzwoni dzwonek, biegnę na kasę, gdzie na dodatek słucham pretensji od klientów, którzy muszą stać w kolejkach. Tak jakby to była moja wina – żali się pani Ewa.

Na fatalne warunki pracownicy Biedronki skarżą się od lat. Tych skarg jednak nikt nie chce słuchać. Jak opowiada pani Magda, która w Biedronce jest zatrudniona od 10 lat, pracownicy nie mogą doprosić się u pracodawcy załatwienia najprostszych spraw, takich jak np. zaopatrzenie sklepu w podstawowy sprzęt do sprzątania. – Na cały sklep mamy jedno wiadro z mopem. Zmiotki i szufelki do zamiatania przyniosłyśmy sobie z domu. Kiedy zgłosiłam, że z krzesła obrotowego na kasie odpadły dwa kółka i nie da się na nim siedzieć, na nowe czekałam dwa miesiące – wylicza pani Magda.

 

Biedronka daje zarobić?

Poprawa warunków pracy jest jednym z głównych postulatów Solidarności w sporze zbiorowym, który trwa w sieci Biedronka od sierpnia ubiegłego roku. Solidarność oraz pozostałe związki zawodowe, które przystąpiły do sporu, domagają się również skrócenia do 21.00 godzin pracy w dni przypadające przed niedzielą wolną od handlu (dziś niektóre Biedronki są w soboty otwarte nawet do 23.00) oraz wprowadzenia regulaminu wynagradzania z jasnymi kryteriami premiowania. – Biedronka bardzo często chwali się w mediach, o ile podwyższyła wynagrodzenia czy premie dla pracowników. Jednak zazwyczaj te „podwyżki” skonstruowane są w taki sposób, że część pracowników widzi je tylko w artykułach prasowych – tłumaczy Piotr Adamczak, przewodniczący Solidarności w Jeronimo Martins Polska, firmie do której należy sieć Biedronka.

Sporu nie udało się rozwiązać przy stole negocjacyjnym. Jak podkreśla Piotr Adamczak, pracodawca mimo braku porozumienia w sprawie postulatów zgłoszonych przez pracowników, podjął decyzję o zakończeniu mediacji z udziałem mediatora wyznaczonego przez resort pracy. W tej sytuacji związkom zawodowym pozostało tylko rozpoczęcie referendum strajkowego. Formalnie głosowanie wystartowało 15 stycznia i potrwa do końca kwietnia.

 

Zawiadomienie do prokuratury

Jednak jeszcze przed rozpoczęciem głosowania, zaczęły się problemy. Pracodawca nie udostępnił związkom list pracowników, które są potrzebne do przeprowadzenia referendum. Zabronił im również wejścia z urnami do głosowania na teren sklepów. – Złożyliśmy w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury – podkreśla Piotr Adamczyk.

Sieć Biedronka ma w Polsce ok. 3 tys. sklepów, w których zatrudnia ponad 65 tys. osób. Przeprowadzenie referendum strajkowego w tak dużym przedsiębiorstwie jest olbrzymim wyzwaniem logistycznym. Aby było ono ważne, głosy musi oddać co najmniej połowa wszystkich uprawnionych pracowników. – Pomimo tego, że pracodawca robi w naszej ocenie wszystko, aby utrudnić przeprowadzenie referendum, zainteresowanie pracowników jest bardzo duże. Do czasu wyjaśnienia sprawy przez prokuraturę pracownicy mogą głosować np. w biurach regionów i oddziałów Solidarności w całym kraju. Oprócz tego mamy urny mobilne, z którymi jeździmy od sklepu do sklepu – tłumaczy przewodniczący.

 

W naszym regionie pracownicy Biedronki będą mogli oddawać głosy w referendum w biurach terenowych śląsko-dąbrowskiej Solidarności w:
Katowicach przy ul. Floriana 7 (tel. 32 728 41 07)
Gliwicach przy ul. Zwycięstwa 3/3p (tel. 32 230 89 30)
Sosnowcu przy ul. Dęblińskiej 7 (tel. 32 266 47 64)
Jaworznie przy ul. Grunwaldzkiej 35 (tel. 32 615 17 11)

 

(źr: Łukasz Karczmarzyk/Śląsko Dąbrowska Solidarność)

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button