Szał zakupów

Tłok w środku, tłok na zewnątrz. Ilości naprawdę imponujące. A cel tylko jeden – zakupy.
Ostatni weekend przed świętami zamienił się więc w szturm na sklepy. Tylko w sobotę i tylko to największe na Śląsku centrum handlowe w Katowicach – Silesia City Center – odwiedziło ponad 70 tysięcy osób, czyli tyle, ile mieszka w Siemianowicach Ślaskich.
Dla handlowców tegoroczne święta to sprawdzian, bo to pierwsze święta w dobie kryzysu. – U nas kryzysu nie widać ani w obrotach sklepów, ani w ilości odwiedzających nas klientów – stwierdza Ewa Marcinek, Silesia City Center.
Ale czy można się dziwić? Przy dźwiękach kolęd, pomiędzy kolorowymi regałami racjonalna kalkulacja odchodzi w kąt, a gorzka refleksja przychodzi zwykle już po odejściu od kasy.
Ale ekonomiści ostrzegają, że prawdziwa refleksja przyjdzie dopiero za kilka tygodni. – Kiedy przyjdzie styczeń i przyjdzie rozliczenie kart kredytowych, to wtedy poznamy znaczenie słowa kryzys – uważa Bartłomiej Gabryś, ekonomista.
W taki czas takie przestrogi docierają do niewielu. Jak mówią klienci sklepów, w przyszłym roku będą oszczędzać. No i tej wersji będziemy się trzymać.