Region

Ciężkie czasy

Ostatnia seria płytek wyprodukowanych w czeladzkim cerkolorze właśnie schodzi z taśmy produkcyjnej. To także ostatnie dni pracy pani Gabrieli Kowalskiej, która razem z setką innych pracowników przed świętami otrzymała wypowiedzenie: Prezes z zarządem w październiku z nami rozmawiał i była perspektywa rozwoju firmy na osiem lat więc to był szok totalny dla całej załogi. Bo jeszcze w październiku nikt nie myślał o kryzysie na rynkach finansowych, których bolesnym echem są dzisiejsze, nieuchronne zwolnienia w dziesiątkach zakładów produkcyjnych. Dużo ludzie dali tu z siebie a w zamian otrzymaliśmy prezent pod choinkę w postaci informacji, że będzie zakład likwidowany – mówi Teresa Palińska, wiceprzewodnicząca ZZ Solidarność w Cerkolorze.

Informacje o zwolnieniach grupowych napływają nie tylko z Czeladzi. Tylko w listopadzie zamiar zwolnień grupowych zgłosiło do Wojewódzkiego Urzędu Pracy aż 18 zakładów produkcyjnych z 10 miast. Ponad 350 osób straci pracę w zawierciu, 540 w Gliwicach i tysiąc w Katowicach. W najbliższym czasie w województwie śląskim zatrudnienie straci blisko trzy tysiące osób. Fakt, że coraz większa liczba firm zgłasza zwolnienia grupowe może być niepokojący. Jest to sygnał, że coś niedobrego dzieje się na rynku pracy. – uważa Aleksandra Zaręba.

W firmach które nie mają zbytu na swoje towary produkcja spadła o połowę. Będziemy musieli robić wszystko, żeby przetrwać. To jest największe wyzwanie dla firm, przetrwanie przyszłego roku. – mówi Tadeusz Donocik, prezes RIG. Nawet giganci, żeby przetrwać zwalniają i chwytają się wszystkich możliwych sposobów na ograniczenie kosztów. To są absolutnie we wszystkich zakresach oszczędności tam gdzie można je zrobić począwszy od delegacji zagranicznych, które często mogą być zastępowane przez telekonferencje poprzez kupowanie nie na ostatnią chwilę biletów lotniczych i oszczędności w energii elektrycznej – tłumaczy Andrzej Krzyształowicz, rzecznik Arcelor Mittal Polska.

Działania ograniczające wydatki oraz zwolnienia pracowników, będą powodowały pogłębianie się kryzysu już nie tylko w zakładach produkcyjnych. Te osoby przestaną mieć siłę nabywczą, przestaną kupować towary i to się przeniesie na handel na usługi. – mówi Tadeusz Donocik. Bo gospodarka to system naczyń połączonych, w którym grudniowe wydarzenia stąd za pół roku odczuwalne będą tutaj.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button