Ostatnia i pierwsza

Chwila napięcia i – jak co roku – nowy rok zastał mieszkańców regionu w pełnej gotowości bojowej, bo przecież wiadomo – świecić przykładem trzeba od jego pierwszych chwil. A do udanej zabawy – wbrew pozorom – wiele nie trzeba. – Przyjaciele, z którymi się dobrze bawimy, czujemy się dobrze w ich towarzystwie. No i myślę, zabawa, która nas rozgrzewa tutaj – stwierdza Stanisława Kucharska, mieszkanka Katowic.
A pod chmurką rozgrzewać trzeba się było – i to dość intensywnie – ciepłym słowem rzecz jasna. Takim jak noworoczne życzenia: szczęścia, zdrowia, pomyślności, sukcesów, prawdziwych przyjaciół, miłości i dobrej zabawy przez cały rok.
Rok, który będzie podobno taki – jak jego pierwsze godziny. To dobrze wróży tym, którzy witali go w taki niecodzienny sposób. Bo przecież sylwestrowy bal, choć nie na tysiąc par, to niezawodny sposób na szampański nastrój przez cały rok. – Odrzucamy wszystkie troski, zanurzamy się w musującym płynie i otacza nas tylko przyjemność. Nie myślimy o tym, co nas czeka złego – wyjaśnia Tadeusz Cieślik, gospodarz Zamku Myśliwskiego w Promnicach.
O tym, że czeka – zwłaszcza po północy – najlepiej wiedzą ci, którzy zamiast się bawić – noc spędzili w pracy. W miejskim centrum ratownictwa w Sylwestra było naprawdę gorąco – ale humory mimo nawału zgłoszeń – dopisywały. – My sobie robimy kanapeczki i tak dalej. Radzimy sobie. Wiadomo, dopiero jutro będzie jakaś imprezka z rodzinką, no ale teraz musimy sobie sami radzić – mówi asp. Jacek Koper, PSP w Katowicach.
A było z czym – bójki, pożary, zasłabnięcia – w sumie kilkaset interwencji. – Pozostawiamy naszych bliskich w domu i jedziemy pomagać innym. Szkoda tylko, że często alkohol powoduje, że słyszymy wiele przykrych słów na nasz temat. No ale takie jest życie – stwierdza Beata Delikowska, dyspozytor medyczny.
Przykrych słów, które nie giną w gąszczu życzeń. Sylwestrowa uprzejmość nie może być jedynie dodatkiem do wykwintnych potraw. Bo w życiu jak gotowaniu najważniejsze jest wyczucie i dobry smak. – Trzeba znać się na sztuce po prostu, żeby wiedzieć, jak się robi – uważa Damian Gryglewski, kucharz.
I po co – bo po intensywnych przeżyciach zawsze przychodzi czas na powrót do rzeczywistości. I najważniejsze jest to, żeby to było miękkie lądowanie.