Nauczyciele na Śląsku gotowi do odejścia od tablic. Referendum Związku Nauczycielstwa Polskiego nie pozostawia złudzeń. Według wyliczeń ZNP, blisko 90% nauczycieli w regionie chce strajku.
Śmierć pacjenta w męczarniach w Sosnowcu wstrząsnęła Polską!
– Jesteśmy już zdesperowani tymi obiecankami. Żadnych realnych skutków finansowych nie widzimy. Dokłada nam się nieustannie obowiązków. Związane jest to przede wszystkim z wprowadzoną reformą, ze zmianami całych programów nauczania, z całą siatką godzin. Teraz z podwójnymi rocznikami, które trafią do szkół średnich – mówi Wioletta Koźlik, ZNP Częstochowa.
Dzisiaj w siedzibie okręgu śląskiego ZNP w Katowicach spotkali się prezesi wszystkich oddziałów. Nauczyciele czują, że jeśli teraz nie przystąpią do strajku, to lepszego momentu nie będzie.
– Spróbujmy to zrobić najlepiej jak potrafimy, a ja wierzę, że w związku z tym, jakie są wyniki, jakie spływają cały czas do mnie, to jest to informacja bardzo krzepiąca – mówił Grzegorz Gruchlik, wiceprezes ZNP.
Gdy nauczyciele uzbrajają się w plakaty i przypinki, podczas swojej wizyty w Katowicach wiceminister edukacji uspokaja. Zagrożone są egzaminy gimnazjalne, ośmioklasisty i maturalny.
– Mogę dzisiaj powiedzieć i to jest moje przekonanie, że egzaminy odbędą się bez zakłóceń. Natomiast przygotowaliśmy też rozporządzenie, które pozwoli dyrektorom – zresztą na wniosek dyrektora – tam, gdzie byłyby jakieś problemy do komisji egzaminacyjnej kierować nauczycieli, którzy nie są z tej samej placówki. Mam nadzieję, że jest rozmowa. Rozumiem nauczycieli, nauczyciele zarabiają za mało. Sama jestem nauczycielem. Natomiast nie da się w ciągu roku, dwóch odpracować zaniedbań, które są wieloletnie – mówiła Marzena Machałek, wiceminister edukacji.
Obiecana przez rząd 16-procentowa podwyżka to nada za mało. Nauczyciele domagają się wzrostu wynagrodzenia zasadniczego o 1000 zł. Na razie rozmowy w Warszawie nie przyniosły skutku i zostały przełożone na przyszły poniedziałek.
