Region

Regionalne cięcia

Teraz na pociąg trzeba będzie się spieszyć jeszcze bardziej, bo kolejny będzie za dwie godziny, o ile w ogóle. Kinga Kałuża zamiast o 5:40 będzie musiała jechać pociągiem godzinę wcześniej, by dotrzeć na uczelnię do Katowic. Z powrotem nie będzie łatwiej. – Też mam zlikwidowany pociąg, którym wracałam do domu, połączenia są teraz fatalne, nie ma się praktycznie czym dostać od Katowic – mówi Kałuża.

Taki sam problem ma więcej studentów. – Teraz muszę jeździć 6:46, jestem studentką, więc pół godziny czekam do ósmej na wydziale, więc no trochę lipa – stwierdza Justyna Drołszkiewicz.

Nowy rozkład to lipa także dla pracowników kolei, bo mniej kursów to przecież mniej rąk potrzebnych do pracy. Pracownicy PKP boją się, że mogą teraz stracić pracę.

Mieszkańcy województwa śląskiego miesiąc temu na wieść o cięciach założyli Obywatelski Komitet Obrony Kolei. – Jest to taki wyraz naszego sprzeciwu. Dość już tego. Pora powiedzieć stanowczo “nie” i coś zrobić w tej materii – przyznaje Krzysztof Kuś, Obywatelski Komitet Obrony Kolei.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Najbardziej dotkliwe cięcia nastąpiły na trasach: Bielsko-Biała – Cieszyn, Gliwice – Częstochowa, Katowice – Wisła oraz  Bytom – Gliwice. Na tej ostatniej z 32 pociągów zostało 16. Ale to nie koniec, bo jeśli umowa nie zostanie przedłużona, od 15 stycznia z Bytomia do Gliwic nie będzie jeździł żaden pociąg.

Związkowcy zamierzają walczyć. Na początek pokojowo, potem już nieco inaczej. – Będziemy sięgać do innych metod, czyli to będą prawdopodobnie pikiety i częste wizyty na galerii Sejmiku Śląskiego, natomiast tak naprawdę nie zależy nam na tym, aby destabilizować pracę urzędu marszałkowskiego – tłumaczy Jan Lalik, Związek Zawodowy Kolejarzy.

Częste wizyty w urzędzie marszałkowskim ma już za sobą prezydent Częstochowy. – Skierowałem do pana marszałka ju po raz kolejny pismo w tej sprawie, poprosiłem też o interwencję wojewodę śląskiego – mówi Tadeusz Wrona, prezydent Częstochowy.

Skutek – na razie żaden. PKP Przewozy Regionalne cięcia w rozkładach tłumaczy cięciami budżetowymi. – Połączenia to są pieniądze, jeżeli marszałek nie dołoży środków finansowych, my nie będziemy mogli tych połączeń uruchomić – wyjaśnia Jarosław Kołodziejczyk, PKP Przewozy Regionalne.

Urząd Marszałkowski uważa, że taki rozkład to jedyne wyjście, więcej niż 100 milionów dopłacić nie może. – Z punktu widzenia marszałka województwa nie jestem w pełni usatysfakcjonowany, że mieszkańcy są nie w pełni zadowoleni, ale z punktu widzenia możliwości jestem zadowolony – stwierdza Bogusław Śmigielski, marszałek województwa śląskiego.

O zadowoleniu pasażerów, nawet tym nie pełnym, trudno mówić. Dominuje raczej gorycz i żal. Czerwone światło zapaliło się dla 52 połączeń i jeśli sytuacja się nie poprawi dźwięk gwizdka, ale zwielokrotniony rozlegnie się przed urzędem marszałkowskim.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button