Region

Uśmiech deficytowy

Nietypowo, wbrew oczekiwaniom bardziej refleksyjnie niż śmiesznie. Tak rozpoczął się II Katowicki Karnawał Komedii. – Różne są gatunki humoru i różny jest krój ust w uśmiechu, myślę, że łatwy uśmiech jest niskim uśmiechem – stwierdza Rudolf Zioło, reżyser.

Choć uśmiech w karnawale dominuje, widzom chodzi o coś więcej. Tak jak Klaudii Rachoń, która zasiadła na widowni nie tylko po to, żeby wspierać męża – aktora. – Dla mnie zwłaszcza to jest ważne, bo wychowałam się w Krakowie, gdzie takie wydarzenia są właściwie na co dzień i tego mi brakuje w Katowicach – mówi Rachoń.

Przez 10 dni, podczas spektakli w dwóch teatrach te braki będzie można nadrobić. Zdaniem aktorów to taka gratka, że nietypowy i mało komediowy początek nikogo nie zniechęci. Poza tym z niezrozumieniem spotykali się nawet najwięksi mistrzowie. – Proszę sobie wyobrazić miłośników komedii sytuacyjnej, oglądających pierwsze filmy Woody Allena. No przecież czarna rozpacz! Kiedy pierwsze filmy Allena szły w Polsce, to ludzie wychodzili, bo nie wiedzieli, z czego się śmiać, o czym to jest – przyznaje Jerzy Kuczera, aktor.

Jednak to nie specyficzny humor, lecz inne okoliczności mogą uniemożliwić wielu widzom udział w festiwalu. – Sprawdziłem w internecie, co będzie i zobaczyłem spektakl z Katarzyną Figurą, bardzo lubię tą aktorkę, i stwierdziłem, że muszę to zobaczyć – mówi Filip Rutkowski, uczeń X LO w Katowicach. Niestety może się nie udać. Filip Rutkowski, uczeń liceum, wyczekiwał festiwalu już od poprzedniej edycji. Niestety nie jest pewny, czy zdobędzie bilet. – Myślę, że wiele osób jest poszkodowanych. Nie wiem na jakiej zasadzie odbywa się dystrybucja tych biletów. Bo z jednej strony na każdym kroku widzę teraz banery, które zachęcają do uczestnictwa w tym festiwalu. A tak praktycznie tych biletów pierwszego dnia już nie ma – dodaje Rutkowski.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

To powodzenie nie dziwi pomysłodawcy. Działa przecież magia nazwisk takich jak Śleszyńska, Stuhr, Frączewski i wyczucie. – Ja to mogę zdradzić. Tym kluczem jest mój gust. Jeżeli mnie się podoba, to wydaje mi się, że kilka osób też na to przyjdzie. Dotychczas to się udawało przez tyle lat – wyjaśnia Mirosław Neinert, pomysłodawca festiwalu.

A dla tych, którzy z kolejki w kasie odchodzą z kwitkiem, rada jest jedna. – Jest to rarytas. A więc trzeba zakręcić się, poczekać chwilę. I myślę, że jeśli ktoś na prawdę chce, to zawsze dostanie – stwierdza Krystyna Szaraniec, dyrektor Teatru Śląskiego.

Zatem strategia przede wszystkim.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button