Prawie jak yeti

Piękne widoki, czterdziestokilometrowa trasa, dwa dni rywalizacji i ponad siedemdziesięciu startujących. Okazuje się, że zimowe, górskie wycieczki na rakietach śnieżnych to nie tylko rekreacja, ale i sport. Miłośnicy chodzenia po śniegu spotkali się na Winter Trophy na Hali Miziowej.
Krok za krokiem. Czym szybciej tym lepiej. Wszystko po to żeby pokonać wymagającą trasę jako pierwszy. Stopień tudności niewątpliwe podnosi fakt, że zawody rozgrywane były metodą “scarelaut”. Każdy zawodnik sam wybierał kolejność zaliczania poszczególnych punktów kontrolnych. Zwycięzca zawodów Paweł Dypek, sukcesu oprócz dobrego kompasu i świetnej orientacji w terenie upatruje w kondycji fizycznej. – Biegamy, chodzimy w głębokim śniegu. Te nogi muszą być mocne. W rakietach śnieżnych, ktore też troche ważą.
11 godzinny wysiłek przyniósł Pawłowi oprócz satysfakcji także nagrodę. Tygodniowy pobyt w Alpach. W pięknej scenerii rywalizowały także kobiety. Pierwsze miejsce ex-equo zajęły Dorota Kwiatkowska i Magdalena Ostrowska.