Psi los

Psy, które obrońcy praw zwierząt niemal siłą zabrali ze schroniska w Olkuszu. – One rozgrzebywały błoto, żeby wyjąć resztki kości. Kiedy któremuś się udało wyjąć kawałek kości, to rzucał się na niego inny pies – opowiada Urszula Sołtysik, Pro Animals. Tak wyglądała tragiczna rzeczywistość przytuliska. Alarm z końcem ubiegłego roku podnieśli wolontariusze z charznowskiej funadcji Pro Animals. – Zwróciłyśmy uwagę na psy, które prawie konały stojąc – mówi Jolanta Racka, Pro Animals.
Choroby, niedożywienie i mróz według obrońców zwierząt dziesiątkowały psią populację przepełnionego blisko dwukrotnie schroniska. Dlatego animalsi wszczęli alarm, który na szczęście przyniósł skutek. – Postanowiłem zakazać przyjęć zwierząt do schroniska – deklaruje Kazimierz Janik, powiatowy lekarz weterynarii w Olkuszu. Oficjalnie z powodu przepełnienia i braku wymaganej prawem odległości schroniska od zabudowań mieszkalnych. Tyle, że schronisko od 10 lat nie zmieniło lokalizacji. Po interwencji obrońców praw zwierząt błoto w boksach zamieniło się w trociny, budy zyskały ocieplenie, a miski wypełniły się jedzeniem. Mimo to żadna z gmin, która do tej pory korzystała z usług schroniska płacąc za nie setki, czasem tysiące złotych, nie przedłużyła z nim umowy. – W związku z taką decyzją powiatowego lekarza weterynarii niestety nie mogliśmy, nie możemy zawrzeć na chwilę obecną umowy z podmiotem prowadzącym schronisko – mówi Izabela Kasprzyk-Kocjan, UM Olkusz.
Niestety, a według animalsów “na szczęście”, bo bytność psów w tym schronisku nie przypominała życia, a powolne umieranie spowodowane mnożącymi się chorobami. Dlatego zabrali stąd aż 25 zwierząt. – Ile w ogóle zwierząt było chorych z tych 25? Wszystkie. Żadne zwierze nie miało zadowalającego stanu zdrowia. Wszystkie były wychudzone, wszystkie miały odleżyny, pchły, wszoły, świerzb, zapalenie płuc – opowiada Urszula Sołtysik, Pro Animals.Wolontariusze twierdzą też, że psy miały przede wszystkim jednego pasożyta, przed którym nie potrafiły się obronić -właścicieli schroniska. Właścicieli, a właściwie właściciela, który wolał wyrzec się własnej tożsamości niż stanąć przed kamerą. Dlatego, wprawdzie krótkich, ale jednak wyjaśnień udzieliła jego matka i tak odpowiedziała na zarzuty obrońców zwierząt. – To nie są nasze zdjęcia, to nie są nasze psy. Co zastanawiające po stronie właściciela schroniska staje nie tylko matka, ale także Olkuskie Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt. Jak Pan się odnosi do tych doniesień na temat schroniska, że psy są tu męczone i maltretowane? – Jest to wiele przesadzona informacja – odpowiada Jarosław Zub, OSPZ.
To przestaje jednak zastanawiać, kiedy okazuje się, że w zarządzie tego stowarzyszenia zasiada… siostra właściciela schroniska. Schroniska, któremu władze Olkusza już nie ufają i szukają alternatywy dla jego podopiecznych. – Na chwilę obecną szukamy schronienia dla tych zwierząt – mówi Izabela Kasprzyk-Kocjan, UM Olkusz.
Na nowy dom czekają też psy wyrwane ze schroniska i odratowane przez animalsów. Boluś, Czekuś, Łatka i Smarczek.