Premia za szybkość

Dobry wzrok, zdolności manualne, odporność na niewygody – można by tak długo wymieniać. Dyspozytorem w Miejskim Centrum Ratownictwa nie może być każdy. – To jest elita danej służby, najlepsi z najlepszych, bo to właśnie dyspozytorzy muszą praktycznie służbą kierować, podejmować decyzje i mieć niesamowitą odporność psychiczną – uważa Andrzej Kotuła, kierownikMiejskiego Centrum Ratownictwa w Katowicach.
Teraz za to wszystko mogą liczyć nie tylko na pensję. – Jeżeli ci ludzie dobrze pracują, a pracują dobrze, to trzeba ich za to wynagrodzić, zmotywować i zmobilizować do jeszcze lepszej pracy – stwierdza Bogumił Sobula, naczelnik wydziału zarządzania kryzysowego UM w Katowicach.
Motywacja najprostsza z możliwych, ale i najskuteczniejsza, czyli finansowa. Dyspozytorzy mają dostawać nagrody. W tym roku w budżecie miasta zarezerwowano na ten cel 35 tys. zł. Jak zastrzegają urzędnicy, to wcale nie oznacza, że dotychczasową pracę dyspozytorów oceniają źle. – Chodzi o to, żeby czas reakcji poszczególnych służb na zgłoszenia mieszkańców był jak najkrótszy, by dzwoniąc do Miejskiego Centrum Ratownictwa, mieszkańcy mieli pewność, że dodzwonią się bez względnej zwłoki, a czas pracy na tych stanowiskach jest wykorzystywany właściwie – wyjaśnia Sobula.
Słuchając relacji dyspozytorów, trudno podejrzewać, że ten czas mogą wykorzystywać jeszcze lepiej. – Przede wszystkim odbieramy telefony, a w wolnej chwili obserwujemy monitoring. Często wykonujemy obie czynności jednocześnie, bo telefony dzwonią i trzeba uściślić interwencję. Wtedy posiłkujemy się monitoringiem, jednocześnie prowadząc rozmowy – mówi Rafał Turak, dyspozytor w MCR w Katowicach.
Taka sprawność z pewnością nie ujdzie uwadze przełożonego, przed którym dyspozytorzy będą się mogli jeszcze bardziej popisać. A wtedy mogą śmiało wypatrywać nagrody i nasłuchiwać, czy to aby nie oni zostaną wyróżnieni. – Trudno mi powiedzieć, czy to jest zachęta do lepszej i wytężonej pracy, a raczej do spokojnej umysłowej koncentracji – przyznaje Adam Stalka, także dyspozytor.
Dobra koncentracja nie raz pomogła w zdobyciu dodatkowych pieniędzy katowickim strażnikom. Od ubiegłego roku dostają nagrody finansowe za złapanie grafficiarzy, którzy niszczą miejskie budynki. – Każdy przejaw zainteresowania ze strony władz miasta naszą działalnością, dostrzeżenie naszej ciężkiej pracy samo w sobie nas dyscyplinuje i powoduje to, że staramy się bardziej – uważa Mariusz Sumara, straż miejska w Katowicach.
I o to właśnie chodziło. Być może skuteczność katowickich metod sprawdzą wkrótce inne miasta. Nad nagrodami dla dyspozytorów w swoim centrum zastanawiają się w Gliwicach. – Do tej pory nie mieliśmy takich nagród. Jesteśmy zainteresowani doświadczeniami katowickimi. I myślę, że w najbliższym czasie będziemy się starali podjąć działania w tym celu – tłumaczy Grzegorz Nitkiewicz, administrator centrum ratownictwa w Gliwicach.
Dlatego nie tylko katowiccy urzędnicy będą mieć oko na to, jak bardzo dyspozytorzy mają oko na innych.