Region

Mleko sparaliżowało…

Jeszcze spojrzenie na tablicę, samolot jest na czele. Niestety tych, które nie odlecą. Taką sytuację mogą przetrzymać tylko najwytrwalsi albo ci, którzy do sprawy podchodzą z dystansem.

Wprawdzie kilka godzin wcześniej turyści z Łodzi mieli odlecieć do Mediolanu, ale w ostateczności Rzym też może być. Zwłaszcza, jeśli zamiast weekendu we Włoszech w grę wchodzi koczowanie na pyrzowickim lotnisku. – Czekamy, możemy tu spać jak menele na przykład na lotnisku. Na ławce, jak będzie wolna – mówi Bogdan Syryński, turysta z Łodzi.

A o to nie było wcale łatwo, bo od rana zostało odwołanych 13 lotów. Między innymi na Wyspy Brytyjskie. – Chciałem wyjechać do rodziców i mojego braciszka, zobaczyć ich. Wziąłem urlop i zarezerwowałem bilet, bo zależało mi na tym, żeby tam dzisiaj być – stwierdza Michał Piotrowski. – Po mnie mieli w Liverpoolu wyjechać, w tej chwili nic nie wiadomo. Samoloty odwołane i nie wiadomo co dalej. Mamy iść tam się dowiadywać. Kolejka, nic nikt nie powie. Najpierw do informacji, a teraz gdzie indziej – dodaje Jerzy Krej, turysta z Częstochowy.

Pasażerowie nic nie wiedzą, wie za to obsługa lotniska. To właśnie gęsta mgła była przyczyną paraliżu portu. Takie sytuacje miało ograniczyć urządzenie do nawigacji ILS. Dzięki antenom pilotom łatwiej jest wylądować w trudnych warunkach atmosferycznych. – ILS, czyli Instrumental Landing System, który tutaj działa na lotnisku pozwala na lądowanie przy podstawie chmur nie mniejszej niż 60 metrów i widoczności nie mniejszej niż 800 metrów. Tyle tylko, że przed południem widoczność spadała poniżej 200 metrów, a chmury zawieszone były na wysokości tylko 30 metrów – wyjaśnia Paweł Semrał, dyżurny portu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Nawet w takich ekstremalnych warunkach lądowanie jest możliwe. Ale pyrzowicki ILS musiałby zostać ulepszony. Bowiem niewielkim nakładem środków ten system może spełniać wymagania najwyższej kategorii. Jest natomiast szereg wydatków leżących po stronie lotniska.

I tu zaczynają się problemy. Dodatkowe etaty, wyposażenie pasa startowego, lepsze zabezpieczenie przeciwpożarowe – to tylko niektóre warunki, które zarządca lotniska musiałby spełnić, żeby samoloty miały otwartą drogę do lądowania w każdych warunkach. – To są poważne inwestycje. Na razie nie mogę powiedzieć, kiedy to zostanie zrealizowane, ale cały czas jest rozważana taka możliwość – stwierdza Cezary Orzech, rzecznik prasowy Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego.

Gdyby została rozważona pozytywnie – Pyrzowice dołączyłyby do elitarnej grupy tych europejskich portów, którym nawet najgęstsze “mleko” nie straszne.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button