Możliwa upadłość Huty Cynku

To walka o ogień – mówią związkowcy. Ogień w hutniczym piecu, który niebawem może wygasnąć. Hutnicy przyszli przed budynek dyrekcji po konkretne odpowiedzi, bo według nieoficjalnych informacji pracę może stracić co trzeci z nich. – Zwalnianie załogi i to przez nowego prezesa bez jakichkolwiek negocjacji na podstawie cięć, jest niezgodne z duchem ludzkim, humanitarnym – uważa Zbigniew Adamczyk, pracownik huty.
Prezes huty przebywa w Warszawie. Wczoraj podczas spotkania w ministerstwie skarbu towarzyszył mu inny członek zarządu – Marek Wylazło. Jak mówi omawiano tam możliwość upadłości huty. – Ja się nie boję odpowiedzialności za obecną sytuację, gdzie będzie złożony wniosek o upadłość – stwierdza Wlazło.
Huta ma ogromne długi. Banki nie chcą już dawać kolejnych kredytów. Związkowcy mówią jednak, że zakład można uratować – tyle, że ich zdaniem nowy prezes tego nie chce. – To jest zwykły spadochroniarz. Zwykły spadochroniarz po linii politycznej i nic więcej. On został tutaj przysłany po to, żeby doprowadzić plan, który już od kilku lat na temat huty próbowano zrealizować. I on go doprowadził do końca – mówi Krzysztof Kurko, Związek Zawodowy Pracowników Huty Cynku.
A to może być koniec nie tylko huty – obawiają się jej pracownicy. – Odkąd pamiętam zawsze tu była huta. Odcięcie jakiegokolwiek źródła finansowania to jest w zasadzie śmierć dla takiego małego miasteczka – wyznaje Piotr Paras, pracownik huty.
A tej za wszelką cenę uniknąć chcą władze. – Jestem zaskoczony, będziemy dzisiaj sprawdzać to, że ze strony ministerstwa gospodarki wyszły wytyczne, żeby jednak ogłosić upadłość huty. Uważam, że to jest zła decyzja. Należy zrobić wszystko, żeby hutę ratować – mówi Józef Karpak, starosta tarnogórski.
– Ostatecznej likwidacji zakładu nie ma. Jeszcze upadłość nie jest ogłoszona i likwidacja zakładu też nie. To są próby póki co – wyjaśnia Bronisław Drozdz, butmistrz Miasteczka Śląskiego.
Skandaliczne – podsumowuje ekonomista, prof. Andrzej Barczak. – Trzeba było o tym pomyśleć rok temu, dwa lata temu. Zarządzanie w państwowych firmach jest naprawdę fatalne, bo ci, którzy zarządzają nie są ani właścicielami, ani pełnomocnikami właścicieli, ale mają inną strategię – stwierdza Barczak.
Jaką? Na razie ani skarb państwa, ani szefowie huty o tym mówić nie chcą. Wiadomo, że na razie zarząd nie zapowiedział zwolnień grupowych w powiatowym urzędzie pracy. – Trudno mi w tej chwili udzielać informacji, jeżeli nie mam oficjalnych danych na temat zwolnień – przyznaje Ewa Brachaczek, Powiatowy Urząd Pracy w Tarnowskich Górach. Jeśli pracę straci kilkaset osób sytuacja w tym rejonie może być naprawdę trudna. O grupowych zwolnieniach głośno już mówi się na kolei.
Zarówno hutnicy, jak i kolejarze mówią o kolejnych protestach – ale strajkować – przynajmniej w najbliższym czasie nie będą. – Byłoby to niekorzystne dla tych rozmów. Natomiast jeśli spontanicznie dołączają się nasi kolejarze do pikiet związanych na przykład ze zwolnieniami w hutach to robią to, żeby indywidualnie zaprotestować i pokazać – uważa Jan Lalik, Związek Zawodowy Kolejarzy Śląskich.
Kolejną próbę protestu hutnicy zapowiadają na jutro. Bo – jak mówią – kryzys gospodarczy minie – a raz zlikwidowana huta już nigdy nie stanie na nogi.