Region

Ofiara kryzysu?

W internecie, na fotografiach, zawsze uśmiechnięty, zawsze z rodziną. – Mąż był szczęśliwy gdy zarabiając pieniądze przeznaczał je na nas, dla rodziny, wszystko co robił, robił dla rodziny, dom budował też z myślą o rodzinie – opowiada Ewa Siódmiak, żona zaginionego. To dla niej wyjechał zarabiać pieniądze do Niemiec. Po osiemnastu latach pracy został zwolniony. Wrócił do kraju gdzie przez blisko rok bezskutecznie szukał czegoś dla siebie. Jednak na polskim rynku, podobnie jak inni w jego wieku nie potrafił się odnaleźć. – Ponieważ na przykład pracowali kilkanaście lat w jednym zakładzie pracy na umowę o pracę, a teraz ciężko dosyć przystosować im się np do umowy o zlecenie takie jak tutaj mamy i oni nie są zainteresowani takimi umowami – tłumaczy Patrycja Ptak, Powiatowy Urząd Pracy w Katowicach.

Roczna bezczynność i brak perspektyw na znalezienie pracy doprowadziły Marka Siódmaka do załamania nerwowego. – Mąż ma 52 lata i zdajemy sobie sprawę, że w tym wieku jest niezwykle trudno znaleźć pracę obojętnie, czy to na naszym rynku, czy za granicą – uważa Ewa Siódmiak. Zdaniem psychologów utrata pracy w takim wieku często może nieść ze sobą poważne konsekwencje. – Izolacja, wycofanie się, nierzadko popadnięcie w takie załamanie psychiczne, czy wręcz w stan depresyjny. Myślenie o tym, że życie straciło sens, że jest to sytuacja bez wyjścia – oznajmia Monika Bąk-Sosnowska, psycholog.

Wyjściem z tej sytuacji miała być nowa praca. To w jej poszukiwaniu 9 stycznia Marek Siódmak wyszedł z domu. Ale już do niego nie wrócił. Policja natychmiast rozpoczęła poszukiwania. Jak dotąd – bezskuteczne. – Niestety mimo tego, że wiele rzeczy, wiele wątków, które się pojawiły w trakcie prowadzenia tych czynności poszukiwawaczych policjanci sprawdzili, to znajdujemy się jak gdyby w punkcie wyjścia. Nie ruszyliśmy jeszcze do przodu, bo nie udało nam się znaleźć niczego by wykonać jakiekolwiek czynności – tłumaczy asp. szt. Ireneusz Brachaczek, KPP w Cieszynie. Rodzina nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że zaginięcie Marka Siódmaka może zakończyć się tak jak historia pana Karola z Kruszwicy, który zwolniony po trzydziestu latach pracy popełnił samobójstwo. – Wszystko się zmieniło i czekam aż wróci ponieważ wszystko się pogorszyło, że tak powiem, jest to stan prawie, że nie do wytrzymania – mówi Anna Cieślar, córka.

Dla niego nie do wytrzymania było, to że nie potrafił znaleźć pracy. Paradoksalnie, gdy zaginął dostał dwie oferty. – To były oferty pracy, proponowane na stanowisko, które zajmował w swojej poprzedniej posadzie w Niemczech, byłby z tego bardzo zadowolony. Dla nas to był dodatkowy szok, bo wtedy gdy szukał, czekał przyszło to po prostu później – dodaje Ewa Siódmiak.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Rodzina wierzy, że wcześniej czy później Marek Siódmak się odnajdzie i, że znów będą razem nie tylko na fotografiach.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button