Szkoła przetrwania

Podobny los, jak wyrzucane do kosza na śmieci ulotki, może czekać reklamujące się w ten sposób szkoły policealne. Kto jest temu winny? Wojsko Polskie, bo odkąd przestało straszyć przymusowym poborem, zdecydowanie zyskało na atrakcyjności.
A przyciąga atrakcyjną pensją, karabinem i urokiem munduru. To przecież przygoda dla prawdziwych mężczyzn. – Na stoku góry, minus dwadzieścia pięć stopni, śnieg, jeśli mówić o takich podstawowych warunkach pogodowych, a już nie wspominając o tym, że to jednak nie była zwykła wycieczka, tylko trzeba było się szkolić – stwierdza kpt. Sebastian Słupczyński z Wojskowej Komendy Uzupełnień w Katowicach.
Czasem w warunkach ekstremalnych, czasem praca jest bardziej spokojna. Od tego roku jednak w pełni profesjonalna i budząca spore zainteresowanie. – Zainteresowanie ludzi, którzy mają wykształcenie średnie i wykształcenie wyższe, oceniam bardzo wysoko – przyznaje mjr Krzysztof Gala z WKU w Katowicach.
A jeszcze niedawno młody mężczyzna po maturze stawał przed poważnym patriotycznym dylematem. – Powiem to tak. Miałbym dziewięć miesięcy wyrwane z życia. Przestałbym robić to, co lubię i musiałbym “odwalić” swój obowiązek – uważa Kamil Wojskowski, student Politechniki Śląskiej.
Obowiązek zaszczytny, ale metody na ucieczkę od niego były różne. Często sytuację ratowała szkoła zapewniająca wpis do książeczki wojskowej. Szkoła bezpłatna i niekłopotliwa – szkoła policealna. – Nie balem się, ale wiedziałem, że muszę gdzieś iść. Zastanawiałem się nad studiami i nad szkołą policealną. Wiedziałem jedno muszę iść do szkoły, żeby nie iść do wojska – mówi Paweł Zaufal, absolwent szkoły policealnej. Paweł Zaufal swoją szkolę policealną niedawno ukończył, ale nie wszyscy niedoszli poborowi decydują się na kontynuowanie nauki.
Sale wykładowe teraz świecą pustkami ze względu na ferie, ale potem też może być problem z ich zapełnieniem. Motywacja do nauki spada. – Słuchacze skoro płacą, to czegoś jednak oczekują i chcą się kształcić. Tak mi się przynajmniej wydaje. Natomiast jeżeli w szkole państwowej nie płaci się za kształcenie, to można mieć, że tak powiem, lżejsze podejście do uczenia i nauki – uważa Julia Dziurska, dyrektor Medycznej Szkoły Policealnej Województwa Śląskiego nr 1.
W szkole państwowej uczniowie mają lżejsze podejście, ale do grona absolwentów dołączają. Znacznie gorzej jest w szkołach prywatnych. Władze unikają wypowiedzi, ale z naszych informacji wynika, że tylko w jednej z nich z czterystu osób zaczynających semestr do klasyfikacji dotrwały… cztery.