50 lat z tramwajem
Tramwaj prowadzi się raczej ciężko. I właściwie nic w tym dziwnego, bo większość częstochowskich tramwajów wyprodukowano jeszcze w latach dziewięćdziesiątych.
– Jeden wagon o długości 11 – 12 metrów w ciągu całej eksploatacji przewiózł tylu pasażerów, ilu liczy w tej chwili populacja Bombaju w Indiach – stwierdza Konrad Pruciak, pracownik MPK w Częstochowie.
Takie orientalne porównania wcale nie dziwią wielu pasażerów – nieco “roztrzęsionych” jazdą tramwajem. Bo jak mówią, podczas jazdy bardzo trzęsie, a co więcej tramwajem zwykle jeździ bardzo dużo osób i zwykle brakuje miejsc. A jednak “niezałapanie” się na podróż częstochowskim tramwajem budzi jeszcze większe oburzenie.
Szefowie MPK chcą jednak pokazać pasażerom więcej. Z okazji pięćdziesiątych urodzin, każdy może przyjść do zajezdni. Chętnych czeka przejażdżka niezłym cackiem, bo pierwszym częstochowskim tramwajem.
Zarząd spółki zbiera też pamiątki związane z historią tramwajów – i tu liczy na pomoc mieszkańców. – Chcemy podkreślić całą uroczystość. Zwłaszcza, że tramwaje pełnią rolę takiego naziemnego metra – wyjaśnia Krzysztof Nabrdalik, prezes MPK w Częstochowie.
Częstochowskie tramwaje to dwie linie na jednym torze łączącym północ z południem miasta. Przez pół wieku wagony przewiozły półtora miliarda pasażerów i przejechały niemal taką odległość, jaka dzieli ziemię od słońca. Trzeba przyznać, że to jest piękna statystyka, ale rzeczywistość niestety jest znacznie mniej imponująca. Jak twierdzą pasażerowie, tramwaje od zawsze były do niczego.
Będzie lepiej – zapewnia rzecznik MPK. Bowiem już niedługo tramwaje wjadą na zupełnie nowe tory. – Czekamy na rozstrzygnięcie konkursu. Chodzi o dotację z Unii Europejskiej na przedłużenie linii tramwajowej – przyznaje Marcin Maranda, rzecznik prasowy MPK w Częstochowie. Tym razem na zachód. Ma to za zadanie otworzyć nowe możliwości komunikacyjne dla pasażerów, którzy choć na tramwaje narzekają i tak nimi jeżdżą. Bo chociaż w tłoku i raczej przeciętnym komforcie, to przynajmniej szybko i bez korków.
