Ściekowa sprawa

Trudno jest utrzymać nerwy na wodzy. Zwłaszcza, że kolejne dyskusje nie przybliżają do porozumienia, a jeszcze bardziej rozpalają mieszkańców. – Kupiliśmy działkę 15 lat temu z myślą, żeby mieć miejsce rekreacyjne, czyste powietrze, piękne tereny, a teraz wszystko dało w łeb, zawaliło się – denerwuje się Maria Sikora, mieszkanka Sosnowca.
Zawaliło się przez plan zagospodarowania przestrzennego, zgodnie z którym w malowniczym miejscu na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, ma powstać oczyszczalnia ścieków. Na tak bliskie sąsiedztwo z oczyszczalnią nie zgadza się jednak grupa 60 działkowiczów ze wsi Kostkowice, którzy od trzech lat walczą o zmianę lokalizacji.
Z utęsknieniem na rozwiązanie sprawy ściekowej czekają mieszkańcy sześciotysięcznej gminy Korczyce. – Nie mogą się wypowiadać za nas, jeżeli przyjeżdżają na dwadzieścia cztery godziny raz na dwa, trzy tygodnie – stwierdza Jacek Kaczmarczyk, mieszkaniec gminy Korczyce. – Są już zrobione plany i teraz to przerywać? To jest głupota. Oczyszczalnia powinna być już dawno – dodaje Marian Dyksy, mieszkaniec wsi Kostkowice.
Takie stanowisko podzielają też władze Kroczyc. Rada gminy w sprawie wyboru miejsca na lokalizację była zaskakująco jednomyślna. Bo wiąże się z tym lepsza lokalizacja, droga dojazdowa, lepsze warunki geotechniczne, no i tytuł własności…
Wójt gminy Korczyce jest zdeterminowany, żeby zaplanowaną inwestycję ukończyć, bo rozwiązanie problemu ścieków może tutaj ściągnąć kolejnych inwestorów, których opieszałość w budowie oczyszczalni zniechęca. – Działkowicze chcą tylko, aby oczyszczalnia tam nie powstała, natomiast sprawa lokalizacji w innym miejscu to jest całkiem inny temat, jest potrzebny plan zagospodarowania przestrzennego, a nie mamy pewności, że i tam nie będzie protestów – uważa Stefan Pantak, wójt.
Mieszkańcy gminy kojarzonej na jurze z rekreacją przekonują, że na kolejne odkładanie budowy nie mogą sobie już pozwolić. Trudno nie zgodzić się także z argumentami tych, którzy z oczyszczalnią nie chcą sąsiadować i obawiają się, że pobyt w Kostkowicach z rekreacją będzie miał mało wspólnego.
– Zawsze uważam, że trzeba rozmawiać. Tylko, żeby rozmawiać musi być wola ustępstw z jednej i drugiej strony – stwierdza Pantak.
Jednak tych ustępstw jak na razie nie ma i wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie ich nie będzie. Trudno sobie też wyobrazić, na czym miałyby one polegać.