Region

Pięć ton pomocy

Nie brzęk monet, ale plastikowych nakrętek, bo jak się okazuje za 5 ton takich nakrętek – można kupić coś niezwykle cennego. Na przykład wózek dla chorego dziecka.

Obecny wózek Wojtka Urbanika jest dla niego za ciasny, dlatego też nowy jest niezbędny, bo chłopiec nadal rośnie, a jego choroba – dystrofia mięśni – będzie postępować. – Cierpię na chorobę mięśni, która objawia się tym, że nie mogę chodzić, jak byłem mały to jeszcze chodziłem, ale choroba postępowała i przestałem chodzić – stwierdza Wojtek Urbanik.

Aby pomagać chorym, tak jak Wojtek, dzieciom, studenci Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie wpadli na pomysł zbierania plastikowych nakrętek, które następnie sprzedają w skupie surowców wtórnych. – Pomysł powstał dwa lata temu, kiedy po raz pierwszy spotkaliśmy się z tą akcją. Była ona prowadzona w Warszawie i wtedy zaczęliśmy się interesować, o co w niej dokładnie chodzi – wyjaśnia genezę akcji Marta Jelonek z Uniwersytetu Śląskiego.

Akcją zainteresował się wtedy również Wojtek i jego rodzice. – Wojtek widział, że zbieramy nakrętki i wiedział na co to idzie, bo wcześniej pytał dlaczego je zbieramy. Aż kiedyś mówi do mnie – mamo, zbieramy dla wszystkich dzieci, a ja właściwie wyrastam z wózka. Czemu nie można na mnie? – mówi Justyna Urbanik, mama Wojtka.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Nowy wózek dla Wojtka jest bardzo potrzebny, ale rodzina nie ma wystarczającej sumy pieniędzy na jego zakup. Dlatego postanowili poszukać pomocy u studentów Uniwesytetu Rolniczego w Krakowie. – Bardzo dużo ludzi zaangażowało się w tą akcję, dostajemy nawet nakrętki z Gdańska, czy Poznania. Tak naprawdę wszystkie szkoły, przedszkola i uczelnie zainteresowały się tą akcją i prowadzą ją w swoich budynkach – przyznaje Jelonek.

Mimo, że do zbiórkowych pudeł w przeciągu dwóch miesięcy wrzucono już ponad dwie tony nakrętek, to mogą pojawić się problemy. Bowiem kryzys gospodarczy dosięgnął również skupy surowców wtórnych. – Idea jest szczytna. Natomiast w tej chwili zapotrzebowanie na surowce wtórne jest bardzo małe. Ceny są bardzo niskie. Bardzo trudno cokolwiek sprzedać – uważa Krzysztof Oettingen ze skupu surowców wtórnych.

Dlatego, aby kupić dla Wojtka wózek, studenci prawdopodobnie będą musieli zebrać więcej niż 5 ton. Mimo to są dobrej myśli. – Jak pojechałam do domu, do mojej małej mieścinki kilkadziesiąt kilometrów od Krakowa, to się dowiedziałam, że moja siostra też zbiera, ponieważ ta akcja nie jest tylko na uczelni, ale jest rozkręcona – mówi Jola Sułkowska, studentka.

Akcja jest rozkręcona i to dosłownie, bo absolutnie nikt się nie spodziewał, że osiągnie aż tak wielką skalę. Dlatego studentom kryzys nie straszny. Nawet, gdyby musieli zebrać dwa razy więcej nakrętek, niż wcześniej zakładali.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button