Na placu budowy

Bez jakiegokolwiek pojazdu pokonanie kilkusetmetrowej drogi byłoby bardzo trudne, a miejscami nawet niemożliwe. I mimo że wstęp na teren budowy jest wzbroniony, to jednak właśnie przez nią wiedzie najkrótsza droga do domu i działek przy ulicy Bielszowickiej w Zabrzu.
W listopadzie przy tej ulicy ruszyła budowa Drogowej Trasy Średnicowej. Kilka lat temu wyburzono niemal wszystkie domy, został tylko jeden, bo uznano, że nie stoi na trasie powstającej DTŚ-ki. Chociaż trasa dom ominęła, nie ominęli go drogowcy i Stanisław Różyło żyje teraz na placu budowy. – Listonosz tu nie dojdzie, po śmieci nie przejeżdżają, teraz węgiel mi się kończy. Nie dojedzie tutaj nikt – stwierdza Różyło.
Kilkadziesiąt razy dziennie po ulicy jeżdżą samochody, niszcząc tym samym dojazd m.in. do ogródków działkowych. Jak mówią właściciele ogródków, chcieliby, żeby budowniczy DTŚ-ki nie niszczyli drogi i żeby można było dojść bez gumowych butów do kolan.
O uciążliwym sąsiedztwie doskonale wie inwestor – spółka Drogowa Trasa Średnicowa. Jednak winą za kłopoty mieszkańców obarcza wykonawcę robót, którym jest warszawska spółka Budimex-Dromex. – Jako inwestor zastępczy reagujemy, jeśli coś jest nie tak i upominamy wykonawcę, żeby dostosował warunki do takich, jakie powinny być – wyjaśnia Danuta Żak, rzecznik prasowy spółki DTŚ.
Upomnienia jak do tej pory nie było, a przedstawiciele wykonawcy ani w Zabrzu, ani w Warszawie nie chcieli z nami rozmawiać.
Niestety mieszkańcy domu przy ulicy Bielszowickiej nie mogą również liczyć na pomoc miejskich urzędników i mimo, że prosili o nowe lokum, na razie usłyszeli odpowiedź odmowną. – Jeżeli okaże się po zakończeniu inwestycji, że będzie przekroczony poziom hałasu, nie wykluczamy wykwaterowania stamtąd lokatorów – stwierdza Anna Wyleżoł, naczelnik wydziału zarządzania nieruchomościami w Zabrzu.
Do zakończenie budowy pozostały jeszcze prawie dwa lata. Przez cały ten czas, bez dobrej woli budowlańców, życie przy ulicy Bielszowickiej niewiele się zmieni.