Druga młodość malucha

Zdziwienieniu norweskich reniferów nie ma się co dziwić, wszak nie często mają one okazję zobaczyć taki pojazd. Fiat 126 p dotarł bowiem na koniec świata, pokonując ponad 5 tysięcy kilometrów trasy… Trasy na kraniec północnej Europy. Robert Dominiak postanowił w nietypowy sposób zdobyć zimą Nordcapp – Przylądek Północny w Norwegii. Kupił malucha, który wzbudzał ogromną sensację na trasie. Skandynawowie chcieli go kupić za naprawdę duże pieniądze. Podróżnik postanowił jednak właśnie nim dotrzeć do celu: Sprawował się bardzo dobrze, poza jednym wyjątkiem z automatem rozrusznika, wystarczył klucz i potraktowanie go w taki sposób, że trzeba go było kilka razy mocniej stuknąć i potem już działał bez zarzutu.
Bez większych zarzutów sprawuje się też inny wiekowy bolid, dzięki któremu Anna Żak w rajdach samochodowych przejechała niejedną metę. I nie zamieniłaby go na lepszy model: Na razie zostaje w Fiacie 126p i na razie go kończę, nie jest na razie przygotowany w taki sposób bym dorównywała w jeździe kolegom.
Choć maluch w osiąganiu zawrotnej prędkości przegrywa z innym samochodami, to wciąż jest pojazdem bardzo pożądanym. Dalekie wyprawy tym cackiem stają się teraz wręcz modne. Z komisów samochodowych szybko znikają ostatnie egzemplarze. W internecie też jest ich jak na lekarstwo. Ale na baczność powinni się mieć ci, u których ostały się ostatnie modele. Według policyjnych raportów Fiat 126p jest w czołówce najczęściej kradzionych aut. Wyprzedzają go tylko dwa modele Volkswagena. Mniejszym zainteresowaniem cieszą się Cinquecento i Seicento, a także Audi. Tak pożądany był tylko w latach swej świetności.
Nie tylko pasjonaci pamiętają jak dużą rolę odegrał w historii polskiej motoryzacji. Na owe czasy był to jeden z lepszych samochodów, no cośmy mieli? Warszawę, która była produkowana i Syrena, także to był taki przeskok i było bliżej zachodu tym samochodem – wspomina Piotr Gajdzik, właściel jednego z pierwszych modeli Fiata 126p.
O to by pamięć o maluchu nie zaginęła, od lat troszczy się Herbert Cuda z Tarnogórskiego Klubu Małego Fiata. Jego zdaniem cała nadzieja w młodych: Dobrze robią, że światu pokazują, że był taki maluch polski i że można nim jeszcze pokonać tysiące kilometrów, no i jest niezawodny.
Niezawodny, co potwierdza ta ekstremalna zimowa wyprawa. Ale samochodowi, który przetrwał upadek komunizmu nic nie jest straszne.