Klasówka z ewakuacji

Pierwsza reakcja: nudności i zawroty głowy. Potem karetka, kroplówka i szpitalne łóżko. Tyle z dzisiejszego przedpołudnia zapamiętała uczennica Barbara Kaleniczenko. – Wcześniej to się czułam fatalnie, byłam strasznie ospała, oczy mi się zamykały, niedobrze mi było tak bardzo i takie drażniące uczucie w gardle miałam. Do szpitala w Jaworznie trafiło osiemnaścioro uczniów jaworznickiej szkoły. Później zgłosiło się kolejnych czterech. W większości zaskoczonych biegiem wypadków. – Mówiłam referat w tym czasie, najpierw zadzwonił jeden dzwonek, potem kolejny, a potem to już ewakuacja, panika – opowiada Katarzyna Gołąb, uczennica.
U wszystkich podobne objawy i to samo podejrzenie – zatrucie rozpylonym w szkole gazem. – Ze względu na stan tych dzieci i tego, że niektóre objawy były mocno nasilone zdecydowaliśmy o hospitalizacji większości. One w miarę poprawy stanu zdrowia będą sukcesywnie wypisywane – mówi Józef Kurek, dyrektor Szpitala W Jaworznie. Wszystko zaczęło się na szkolnym korytarzu. Akcja ratunkowa kosztowała sporo nerwów i pieniędzy. Ale sytuację opanowano. – Szkoła po decyzji straży i sanepidu jest udostępniona dla młodzieży. Mogą się odbywać zajęcia normalnie – podsumowała Janina Piętak, dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Jaworznie.
Najprawdopodobniej to szesnastoletni uczeń rozpylił gaz w szkole. Dla żartu. To wstępne ustalenia policji. – Prawdopodobnie był to gaz pieprzowy, gaz łzawiący. Mamy już osobę podejrzewaną o dokonanie tego rozpylenia w placówce – deklaruje mł. asp. Tomasz Obarski, KMP w Jaworznie. Za niewinny żart trzeba będzie jednak słono zapłacić. Opiekunowie szesnastolatka mogą zostać obciążeni kosztami akcji, a nastolatkowi może grozić poprawczak. Użyty w Jaworznie gaz okazał się wyjątkowo skuteczny. Można go kupić niemal w każdym sklepie militarnym. Z jednym zastrzeżeniem: ma służyć do obrony. – Powietrze wylatuje z dyszy na odległość około 3 metrów. Celuje się w twarz, wtedy drażni śluzówki i napastnik doznaje szoku – opisuje Lech Jabłoński, właściciel sklepu z militariami.
By dostać gaz pieprzowy do ręki wystarczy dowód osobisty. Nie wiadomo więc co drażni bardziej: łatwość dostępu do niebezpiecznej substancji, czy głupota?