Śladem Justyny Kowalczyk

Dla Michała Żmudy narciarstwo biegowe to sposób na zimową kondycję. – Jestem amatorem absolutnym, bo dopiero parę lat temu zacząłem biegać na nartach i przyznam szczerze pochłonęło mnie to troszeczkę, właśnie z myślą o narciarstwie alpejskim jako przygotowanie – wyznaje Żmuda.
Ci, którzy narciarstwem biegowym zajmują się zawodowo do tej pory mogli tylko marzyć o popularności skoczków. Ale sukcesy Justyny Kowalczyk sprawiły, że ta dyscyplina ma szanse przyciągnąć nowych amatorów zimowego biegania. Tym bardziej, że jak przekonuje trener narciarstwa biegowego Andrzej Żurawik, to sport dla każdego. – Sądzę, że po prostu trzeba się raz odważyć i zobaczyć, że to rzeczywiście przynosi wielkie korzyści, pod kątem zdrowotnym, jak również takiego specyficznego, spocenia się, wyżycia się na śniegu – stwierdza Żurawik.
Co więcej amatorzy narciartwa biegowego swoje pierwsze kroki mogą postawić niewielkim kosztem. Według specjalisty w zestawieniu z narciarstwem alpejskim czy snowboardem, zestaw do biegówek to mniejszy wydatek. – Podstawowy sprzęt, jaki musimy sobie zakupić, żeby zacząć biegać na nartach biegowych, sięga około 800-900 złotych, w skład tego wchodzą narty, wiązania, buty oraz kije – mówi Oskar Śledziona, sprzedawca w sklepie z nartami.
Niestety w Polsce profesjonalnych tras do biegania na nartach jest niewiele. Przy dobrych warunkach, można biegać w parkach czy na leśnych ścieżkach. Jest jednak nadzieja, że w Katowicach powstanie trasa z prawdziwego zdarzenia. – Udało nam się wytyczyć piękną pięciokilometrową pętlę w Dolinie Trzech Stawów, część z tych dróg była troszkę zaniedbana, więc zwróciliśmy się do prezydenta, żeby pomógł namje wyremontować, w między czasie, zupełnie dla nas niespodziewanie, wyremontowano główną ulicę, która nagle okazała się Mekką do jeżdżenia na rolkach – wyznaje prof. Zbigniew Waśkiewicz, rektor AWF.
Natomiast o Mekce dla narciarzy w katowickim magistracie dowiedzieliśmy się niewiele.