Mniej dla doktorantów

Doktoranci każdą złotówkę muszą dokładnie obejrzeć i szczypać się z wydatkami. Bo tak jak Marzena Rams, pracująca nad nową metodą walki z rakiem, liczyli na więcej, a dostali znacznie mniej. – Ta kwota 400 zł niecała jest dużą kwotą. Aczkolwiek wiemy, że koordynatorzy projektu i władze uczelni chcą doprowadzić do tego byśmy otrzymali zwrot. Zwrot, a właściwie to, co ministerstwo nauki i szkolnictwa wyższego przyszłości śląskiej nauki najpierw dało i zaraz później w formie podatku zabrało. – W trakcie realizacji projektu okazało się, że te pieniądze, że będzie od nich pobierany podatek ponieważ nie zostało zdefiniowane przez instytucje pośredniczącą jaką jest ministerstwo nauki, czy te stypendia, czy fundusze europejskie są budżetowe czy inne – wyjaśnia prof. Alicja Ratuszna, Uniwersytet Śląski.
Na braku zdefiniowania nie cierpią jednak urzędnicy w Warszawie, a najzdolniejsi doktoranci Uniwersytetu Śląskiego, którzy jednak nie wylewają łez i robią swoje. – Zajmuje się roślinami, które akumulują niezwykle duże ilości metali ciężkich takich jak cynk i kadm, czyli właśnie te, które zanieczyszczają śląskie gleby i chcemy użyć tych roślin do oczyszczania tych gleb – opowiada Paweł Wąsowicz, doktorant. Nowatorskich projektów badawczych jest na Śląsku aż sześćdziesiąt. Jednym z najciekawszych jest ten autorstwa Marzeny Rams, która w zaciszu laboratoriów bada jak celnie i co najważniejsze bez operacyjnie zwalczać nowotwory. – Moje badania związane są z poszukiwaniem nowych związków, które w przyszłości mogłyby być wykorzystane jako fotouczulacze, w fotodynamicznej terapii przeciwnowotworowej.
Nawet powtórzenie tematu badań pani Marzeny zwykłemu śmiertelnikowi przychodzi z trudem. Tak jak trudno żyje się sześćdziesięciu doktorantom, którzy zamiast obiecanych 1800 zł stypendium dostają niewiele ponad 1400. Te cięcia według koordynatorki projektów badawczych sprawią, że źródło świeżych pomysłów śląskiej nauki powoli zacznie wysychać. – Pewne osoby rezygnują z obrony pracy doktorskiej co jest z ogromną szkodą i dla nich i dla nas jeszcze większą – ubolewa prof. Alicja Ratuszna. A największą dla rozwoju przemysłu i medycyny, o który dbają młode kadry Uniwersytetu. Dlatego uczelnia wysłała do ministerstwa prośbę, by to zrezygnowało z pobierania podatku od stypendium. A ideę zobowiązali się poprzeć śląscy parlamentarzyści. – Podejmę w przyszłym tygodniu działania zmierzające do wyjaśnienia statusu środków, które są przeznaczone na stypendia dla doktorantów. Natomiast wydaję mi się, że sprawa jest jak najbardziej do załatwienia – stwierdza Marek Wójcik, poseł PO.
A jeśli tego się nie załatwi, to ktoś w ministerstwie będzie miał na sumieniu to, że z pomysłów, które wykiełkowały w dziesiątkach głów plonów nigdy nie będzie.