Niespokojne derby

Derbowe zmagania rozpoczęły się już na torach w oczekiwaniu na pociąg w Zabrzu i w Katowicach w drodze na stadion, a adrenalina jeszcze na długo przed meczem osiągnęła bardzo wysoki poziom. Z jednej strony trzydzieści tysięcy tych z Chorzowa, po drugiej prawie dziesięć tych z Zabrza. Na dodatek, delikatnie mówiąc, nie darzących się sympatią.
Zanim rozległ się pierwszy gwizdek sędziego, rozległy się zupełnie inne dźwięki, poza stadionowe. Tym razem nie udało się powtórzyć atmosfery wielkiego święta śląskiej piłki nożnej z zeszłego roku. Przed meczem mało kto przewidywał taki scenariusz, ale byli i tacy, którzy przeczuwali.
Z powodu meczu spora część Katowic i Chorzowa stanęła. Interwencji ochrony stadionu i policji było naprawdę dużo, ale pełny bilans ze swojej pracy policjanci znać będą dopiero w niedziele. – Doszło do kilku incydentów. Są to incydenty dotyczące zazwyczaj zatrzymywania pociągów, bądź drobnych kradzieży na stacjach benzynowych – wyjaśnia nadom. Piotr Bieniak z KWP w Katowicach. A zatrzymań było dość sporo.