Kulturalny zator

Koperty, zajęte, chodnik zajęty, nawet trawniki, trawniki zajęte, a dla mieszkańców bloku przy Sobieskiego miejsca brak. Problem, który na razie psuje mieszkańcom nerwy, może też popsuc zdrowie. Spieszący na spektakl nie zwracają uwagi na to, komu zastawiają auta. W każdej chwili muszę w szpitalu być, w razie jakiegoś ataku, prawda, a jak jest zablokowany, to co ja zrobię? – oburza się Tadeusz Mądrzycki. Zamiast wzywać taksówkę, można zwrócić uwagę tym, którzy blokują wyjazd auta z takim znakiem. Wielbiciele kultury wysokiej, nie zawsze kulturą się wykazują. Osobistą, nieraz dochodzi do sprzeczek i do kłótni.
Mundurowi w tej sytuacji choć wyrozumiali, są kompletnie bezradni. Rozumiem problem mieszkańców, często się do nas z tym wracają, nie mogą zrozumieć dlaczego nie podejmujemy działania, my po prostu nie mamy do tego umocowania prawnego – tłumaczy Jarosław Wajda, ze Straży Miejskiej w Zabrzu. Według prawa straż miejska może interweniować tylko na drogach publicznych, a osiedlowy parking do takich nie należy. Policja, za strażą miejską również bezradnie rozkłada ręce. Każdy może tam parkować, nie ma możliwości w tej chwili wprowadzenia tam zakazu dla osób, które nie są mieszkańcami – stwierdza asp. sztab. Marek Wypych. KMP w Zabrzu.
Pomysły na rozwiązanie problemu mają mieszkańcy. Jeżeli jest trzech tam strażników, to dlaczego nie może tu jeden stać? Ja nie mówię, żeby nie wjeżdżali, ale niech nie blokują – pyta Tadeusz Mądrzycki, na zatrudnienie strażnika, które będzie pilnował osiedlowego parkingu jednak szans nie ma. Są za to szanse, że miasto nieco ulży przydomowemu parkingowi przy Sobieskiego. Jeszcze w tym roku jest planowane wybudowanie parkingu z tyłu domu muzyki i tańca, na około 60 samochodów, już w październiku będziemy mieli okazje tam zaparkować – zapowiada Barbara Chamiga, z UM w Zabrzu. Problem jednak w tym, że Dom Muzyki i Tańca ma 2 tysiące miejsc.
Obcowanie z kulturą musi kosztować. Goście Domu Muzyki i Tańca w cenę biletu wliczają mandat, łamią zakazy i pozostają bezkarni. Mieszkańcy Sobieskiego choć wołają o pomoc, pozostają bezradni.