Region

Du ju spik inglisz?

W języku narodowym program wyborczy można przedstawić wybitnie i dobitnie. Gorzej jeśli to samo trzeba będzie wyrazić w Europarlamencie w języku narodu, po którym dany kandydat niewiele się spodziewa. – Język polski jest językiem urzędowym Unii Europejskiej. W związku z tym nie ma problemu z tym, żeby ludzie, którzy tam kandydują musieli posługiwać się innym niż polski język – uważa Bogusław Ziętek, kandydat do PE z ramienia Polskiej Partii Pracy.

O to czy faktycznie tak jak chce kandydat PPP w parlamencie europejskim Polacy powinni mówić po polsku, Francuzi po francusku, a Czesi po czesku zapytaliśmy znawce sceny politycznej. – Ktoś kto jeździ dużą ciężarówką, lub autobusem musi mieć odpowiednie dokumenty i uprawnienia, które umożliwiają mu prowadzenie takiego pojazdu, więc nie wyobrażam sobie osoby, która zasiada w parlamencie europejskim i nie zna przynajmniej angielskiego – stwierdza dr Tomasz Słupik, politolog.

Idąc w sukurs tej opinii postanowiliśmy sprawdzić jak władają angielskim śląscy kandydaci do foteli europosłów. A żeby nikt nie zrzucił nam, że pod lupę bierzemy plankton polityczny, to w języku angielskim próbowaliśmy rozmawiać z czołowymi kandydatami list. Czołowego polityka PSL zapytaliśmy oczywiście o wieś. – Myślę, że problem jest w tym, że pani mi zadaje po angielsku pytanie, natomiast ja nie znam języka angielskiego – odpowiada Marian Ormaniec, kandydat PSL.

Za to podobno pięciu innych z listy ludowej zna ten język, więc my mieliśmy strasznego pecha. Dlatego postanowiliśmy przepytać pewniaka Marka Migalskiego, do niedawna naukowca a teraz lidera listy PiS.. w województwie śląskim. Niestety ten na pytanie o swój program nie chciał odpowiadać.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Także o streszczenie programu wyborczego oczywiście ”in inglisz” poprosiliśmy byłego wiceministra, czołowego kandydata lewicy do PE Jerzego Markowskiego. – Mogę pokazać nasze możliwości w ekonomii, to wiem absolutnie. Chcę znaleźć wiedzę o europejskiej, polskiej i dokładnie górnośląskiej ekonomii, to wszystko. Myślę, że to wystarczy.

Nam wystarczyło to by dojść do smutnego wniosku, że z nikim po angielsku pogadać się nie da. Co jednak nie znaczy, że w przyszłości nie będzie się dało. – A ja jak się dostanę, to się sam zacznę uczyć dopiero – mówi Marian Ormaniec. Tego pędu do wiedzy nie podzielają jednak wszyscy kandydaci.. – Może pani na mnie nie ćwiczyć angielskiego. Ja oczywiście języka angielskiego nie znam, znam język polski – odpowiada Bogusław Ziętek.

Wydaje się, że w tej sytuacji nasi przyszli lub nie daj Boże niedoszli europosłowie będą musieli poznać przynajmniej jedną frazę w obcym języku: Bruksela we have got a problem with languages.

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button