Kategorie

Justyna Kowalczyk: To jakby Matkę zapytać, które dziecko bardziej kocha

Marcin Tadus: Luty i marzec to były chyba najszczęśliwsze miesiące w Twoim życiu?

Justyna Kowalczyk: Styczeń też nie był zły (śmiech).

Mam na myśli triumfy w Mistrzostwach Świata, i zwycięstwo w Pucharze Świata.

Nie. Szczęścia tutaj żadnego nie było. Po prostu ciężka praca i tyle. Szczęście dopiero przyjdzie.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Z formą trafiliście jednak w najlepszym z możliwych momentów.

Była bardzo dobra praktycznie od początku stycznia. Byłam najlepsza na świecie, prócz sprintów oczywiście. Praktycznie odkąd wygrałam pierwszy puchar w Whistler byłam najlepsza. Także nie można tu mówić o jakimś szczycie formy. Przez trzy miesiące byłam bardzo równa i bardzo dobra. I o to właśnie chodziło.

A tak szczerze – spodziewałaś się, że to będzie tak wspaniały sezon?

To nie jest tak, że sportowiec przed sezonem robi plany co on tam zrobi, a czego nie zrobi. Chodzi o to, żeby się jak najlepiej przygotować, a potem tą swoją ciężką pracę przedstawić. W naszym przypadku jak najszybciej biegać. Tutaj nikt nie snuje planów. Po prostu chcemy być jak najlepsi i tyle.

Co cenisz bardziej: medale Mistrzostw Świata, czy Kryształową Kulę?

A to tak jakby Matkę zapytać, które dziecko bardziej kocha? (śmiech)

Na swoim koncie masz też medal olimpijski z Turynu. W przyszłym roku Vancouver. Jak będą wyglądały przygotowania do kolejnej olimpiady?

Przygotowania będą takie same, jak były przez ostatnie 10 lat. Czyli ciężkie, długie i mam nadzieję, że nie będą w żaden sposób pokrzyżowane. Najbardziej się obawiam jakiś kłopotów z kręgosłupem, albo z achillesami. Na szczęście mnie to ominęło przez ostatnie dwa lata. Ale niestety to jest sport wyczynowy i tutaj takich rzeczy się przewidzieć nie da. Będziemy się przygotowywać jak najlepiej potrafimy, to mogę państwu obiecać.
Oczywiście każdy okres przygotowawczy trochę się różni, bo ja jestem inną osobą, inną zawodniczką, inne rzeczy trzeba ćwiczyć, nad niektórymi nie trzeba już tak wielkiej uwagi zwracać, ale to są tak naprawdę niuanse.

Praca z trenerem Wieretielnym układa się Wam wzorowo?

Wzorowo, nie wzorowo – jak między ludźmi. Bywają lepsze i gorsze dni, ale jako zawodniczka mogę powiedzieć, że mam chyba jednego z najlepszych trenerów w naszej dyscyplinie na świecie. A tak naprawdę nie wiem, czy nie najlepszego w Polsce, w ogóle z wszystkich trenerów. Trener Wieretielny jest naprawdę bardzo dobrym człowiekiem i to tak naprawdę świadczy o jego klasie trenerskiej.

Te ostatnie miesiące były dla Ciebie bardzo ciężkie, bardzo wyczerpujące. Mimo to pokazałaś się w Jakuszycach trzy dni po ostatnich zawodach Pucharu Świata. To godne pochwały, bo niestety często w Polsce nasi najlepsi sportowcy odpuszczają Mistrzostwa Polski.

Dziękuję, to chyba był komplement. W każdym razie starty są bardzo ważne, nawet te w których nie trzeba biegnąć naprawdę na maksimum swoich możliwości. Starty są bardzo potrzebne, bo ja już się przygotowuję do Igrzysk w Vancouver i po to właśnie tu jestem.
Ciągle też słyszę, że nie ma Cię w Polsce, a my chcemy Cię zobaczyć, dzieci Cię chcą zobaczyć jak biegasz itd. No to jestem. A po drugie jeszcze chciałam być na śniegu, bo to w końcu są mistrzostwa naszego kraju i chcemy propagować naszą dyscyplinę sportu. W tym momencie jestem najbardziej rozpoznawalną twarzą, więc propaguję biegi.

We wtorek zostałaś uhonorowana przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. To kolejny chyba powód do dumy?

Tak, dziękuję bardzo. Jest to naprawdę wielki zaszczyt dla mnie. Co prawda dowiedziałam się o tym z radia o tym i jeszcze tego oficjalnie nikt nie powiedział i nic takiego nie słyszałam. Aczkolwiek myślę, że media nie kłamią i jest to niesamowity zaszczyt dla mnie.

Czas na wakacje?

Wakacji nie będzie, bo mam bardzo dużo kłopotów z kręgosłupem i ten kręgosłup muszę wyleczyć. Teraz pojedziemy do Polanicy Zdroju na dwa tygodnie wyleczyć ten kręgosłup. Po czym mam dwa tygodnie na studiach i wyjeżdżam już chyba 10 maja do Sierra Navarry na pierwszy obóz kondycyjny.

Ostatnie pytanie o kibiców. Czułaś ich wsparcie?

Tak. Na pewno to wsparcie zostało. W ogóle zupełni nowi ludzie, którzy się na biegach w ogóle nie znają zaczęli się tym interesować. Mam nadzieję, że nauczę ich biegów narciarskich, nauczę w ogóle Polaków biegów narciarskich, bo nie mówię, że się nikt nie zna. Bardzo wiele osób biega, zna się i tak dalej, ale opinia publiczna ma jeszcze trochę słabe pojęcie na ten temat i mam nadzieję, że wspólnie wszystkimi siłami ich nauczymy biegów narciarskich.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button