Orły wylądowały

Piłkarze po wyjściu z samolotu przemknęli do autokaru. Powodów do dumy po wczorajszym występie raczej nie mieli. – Jeżeli się gra w reprezentacji Polski, to trzeba mieć świadomość, że się reprezentuje 40 milionowy kraj, a nie jakiś ”grajdołek” – stwierdza Henryk Kędziora, kibic z Mysłowic. Tymczasem mimo kolejnej porażki selekcjoner reprezentacji, Leo Benhhakker ustąpić ze stanowiska nie zamierza.
Z lotniska reprezentacja pojechała do hotelu Piramida w Tychach. To tutaj przebywali piłkarze przez wygranymi spotkaniami z Czechami, czy Portugalią. – Piramida rzeczywiście jest szczęśliwa dla reprezentacji i miejmy nadzieję, że w tej kwestii nic się nie zmieni – uważa Jakub Wawrzyniak, piłkarz reprezentacji Polski. Bo zmienić się nie ma prawa. Hotel, w którym przebywają piłkarze, to miejsce naprawdę magiczne. – Jest to czwarta co do wielkości Piramida świata, mieszcząca trzy piramidy świata największe: Cheopsa, Chefrena i Mykerynosa – wymienia Tadeusz Cegliński, właściciel hotelu Piramida w Tychach.
Równie egzotyczne jak nazwy piramid jest menu przygotowane dla piłkarzy. Marcin Grabala, gotował reprezentantom już nie raz. Podkreśla, że zawodnicy nie mają wygórowanych żądań. – Zupa porowa, zupa pieczarkowa, same takie lekkie dania, żeby po prostu piłkarze nie mieli żadnych wzdęć.
Pozostaje mieć nadzieję, że po kolejnym meczu biało-czerwonych, wzdęć nie będą mieli ani piłkarze, ani kibice.