Czyn społeczny

W czynie społecznym – tym razem nieprzymusowym – mimo, że nikt nie bije się o przedterminową realizację planów – praca idzie jakby lepiej i szybciej, bo wiadomo – jakość pracy – jakością życia. Ale w odkopywaniu tej świeckiej tradycji nie tylko chodzi o ekologię. – Chodzi o to, żeby nawiązać więź społeczną, która ostatnimi czasy mocno ucierpiała. Tej więzi społecznej coraz mniej jest – stwierdza Adam Gierek, eurodeputowany. Czyli takiej więzi, która skutecznie, przynajmniej w założeniu, powinna cementować społeczeństwo.
Minione czasy i czyny społeczne doskonale pamięta Bogumił Kiszka. – Kiedy robiłem na kopalni “Porąbka” to budowali stadion, przerobiłem tam chyba czternaście dni po dniówce. Po dniówce my wyjechali z dołu na cztery godziny. Dali nam bułkę, kawałek kiełbasy i herbatę. Tak chodziłem na czyny społeczne – wspomina. A chodzić na nie było trzeba, bo kto nie chodził, ten mógł popaść w niełaskę władzy.
Na szczęscie teraz w czynie społecznym można uczestniczyć dobrowolnie, co wcale nie oznacza, że brakuje chętnych do wizięcia w nich udziału.