Pumy ślad?
Świeże ślady w nowym miejscu i najprawdopodobniej tego samego drapieżnika. Nieuchwytnego prawie od półtora miesiąca. Nieuchwytny pomimo tego, że za dzikim kotem wysłano list gończy. A kot jest spory, bo może mieć nawet 2 metry długości i około 50 kilogramów wagi. Cechy charakterystyczne to przede wszystkim mała głowa i smukły, gibki tułów. Ten rysopis jest dobrze znany myśliwym i mniej więcej pasuje do tego zwierzęcia, które sfilmowano na początku marca w województwie opolskim. A wędrówka, przynajmniej ta, o której wiadomo, rozpoczęła się w Dobieszowicach. Potem puma zapolowała na zwierzęta hodowlane we wsi Mokra. Zabiła kilkadziesiąt sztuk.
Od tego momentu drapieżnik straszył jedynie mieszkańców Opolszczyzny. Ponad dwa tygodnie temu wskoczył na dach jadącego samochodu w Głubczycach. Wbrew nadziejom leśników zwierzę nie przeszło naszej południowej granicy, tylko ruszyło na wschód. Puma pojawia się coraz częściej. Przeszło tydzień temu stanęła na drodze młodym ludziom, którzy pod Gliwicami jeździli quadami.
Od tej chwili wiadomości o jej pojawieniu rozchodzą się lotem błyskawicy. W niedzielę puma pojawić się miała w Bytomiu. Obecnie może być już parę kilometrów dalej. Tym razem nie jest jasne czy chodzi o pumę, czy tylko o wytwór zbiorowej wyobraźni. – Wszyscy lubimy sensacje i na dodatek wszyscy lubimy się tak troszeczkę bać. Już od dziecka. Dzieci też mówią: “powiedz mi straszną bajkę” – wyjaśnia prof. Katarzyna Popiołek, psycholog.
Czy rzeczona puma urosła już do rangi czarnego charakteru, którym straszy się dzieci – tego nie wiemy. Pewne jest to, że od czasu pojawienia się w internecie nagrania z pumą w roli głównej niektórym przybyło pracy. – Te sygnały oczywiście wszystkie będą sprawdzane, tylko tak jak mówię mamy tez sygnały o wilkach, dzikach i z tym sobie jakoś radzimy – tłumaczy Grzegorz Kamienowski, Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach. Z kolejnym sygnałem o pumie poradzić musiała sobie rano policja z Tarnowskich Gór. Wszystko przez telefon zaniepokojonego kierowcy. – Był to pies, czarny – prawdopodobnie labrador. Bardzo duży piesek, który podczas jazdy samochodem mógł sprawiać wrażenie, że jest to czarny kot – opowiada asp. Rafał Biczysko, KPP w Tarnowskich Górach.
W okolicach Tarnowskich Gór drapieżnego kota nie zauważono. Dostrzeżono jednak ślady, które po nim zostały. – On może robić w ciągu doby nawet kilkadziesiąt kilometrów bez jakiegoś większego kłopotu. Jeżeli on znajdzie pokarm, czyli na przykład zabije sarnę, czy jakiegoś słabszej kondycji dzika on w tym miejscu będzie bytował kilka-kilkanaście dni i potem znowu podejmie wędrówkę – wyjaśnia dr Sabina Nobis, ZOO w Chorzowie.
Choć większość wolałaby zwierza się pozbyć, są tacy którzy z jego obecności są zadowoleni. – Cieszy mnie to, bo to wzbudza atrakcję dodatkową dla naszego miasta – stwierdza Adam Ślepaczuk, mieszkaniec Tarnowskich Gór.
Atrakcję być może wątpliwą, bo takową kot sprawił już w kilku gospodarstwach. I tam na pewno go już nie chcą.
Oj Adam, Adam , zawsze byłeś niepoprawny …