Mgliste perspektywy pracy

Zarząd Spółdzielni Niewidomych “Promet” w Sosnowca musiał dokonać bardzo ostrych cięć, by przetrwać trudne czasy. Michał Pawelczyk od dwóch lat pracował w spółdzielni, ale teraz podobnie jak 60 innych osób otrzymał wypowiedzenie. – Były zwolnienia, więc można powiedzieć, że się tego spodziewałem – stwierdza.
– Załoga czuła, że coraz bardziej spada produkcja, bo było to widać gołym okiem. Dlatego nie można było spodziewać się nic lepszego – przyznaje Jacek Nowak, przewodniczący Rady Nadzorczej “Prometu”. A jeszcze rok temu brakowało w spódzielni rąk do pracy. Teraz coraz więcej stanowisk świeci pustkami, bo odbiorcy przestali kupować produkowane tu podzespoły. – Kryzys, który sprawił, że nasi odbiorcy zamawiają znacznie mniej niż dotychczas zamawiali i to o kilkadziesiąt procent, sprawił, że niestety musieliśmy przeprowadzić proste oszczędności, które można było wdrożyć w miarę szybko, a nie dawały takiego rozmiaru oszczędności jaki był niezbędny – tłumaczy Ryszard Mazur, prezes Spółdzielni Niewidomych “Promet”.
Niestety zwalniane osoby w większości niedowidzące lub niewidome mógłby uratować tylko strumień nowych zamówień, na który jednak się nie zanosi. Dlatego prawie jedna czwarta pracowników nie może być pewna jutra. – Co niektórzy przepracowali w spółdzielni pół życia i sam fakt, że przyjeżdżają, są wśród swoich kolegów jest dla nich dużą sprawą – uważa Andrzej Jaros, pracownik spółdzielni. – Rzeczywiście jest to dla nas bardzo ciężki okres. Tym bardziej, że gro osób jest tutaj osobami niepełnosprawnymi i ciężko mają gdziekolwiek na rynku pracy – oznajmia Andrzej Górecki, także pracownik spółdzielni.
Rynk pracy nie daje osobom niewidomym wielkiej nadziei na lepsze jutro. W ciągu ostatnich dwóch lat na tablicy w Urzędzie Pracy w Sosnowcu pojawiała się zaledwie jedna oferta pracy dla osoby niewidomej. – Będzie bardzo ciężko pomóc tym osobom, wchodzą tu w rachubę jedynie szkolenia – mówi Kinga Pająk, pracowniczka sosnowieckiego urzędu.
Szkolenia, które w praktyce niewiele dają, bo według samych niepełnosprawnych na przeszkodzie w ich zatrudnianiu poza spółdzielnią stają prawne obostrzenia. – Żeby zatrudnić osobę niewidomą należy jej stworzyć stanowisko pracy, odpowiednie oprzyrządowanie, a to jest jednak na dzień dzisiejszy kosztowne – wyjaśnia Jaros. Zwłaszcza w czasach, gdy wszyscy myślą tylko o cięciu kosztów, perspektywy na przyszłe zatrudnienie są co najmniej mgliste, bo nawet w “Promecie” nie wykluczają kolejnych redukcji i nie spodziewają się, by nad zakładem prędko zaświeciło słońce. – Czy zakład i te trzysta osób, które pozostały jest bezpieczny, jeśli chodzi o miejsce na rynku? W dzisiejszych czasach nie mam odwagi powiedzieć, że jest bezpieczny – wyznaje Mazur.
Wszystko dlatego, że teraz coraz trudniej wpasować się w lukę na rynku, która dawałaby stabilizację zarówno pracodawcy jak i pracownikom.