Honorowa Katowiczanka

W swojej karierze kilkadziesiąt razy wchodziła na podium, ale na takim stanęła po raz pierwszy. Przede wszystkim chciałam bardzo serdecznie podziękować za tą wielką rzecz, która mnie dzisiaj spotkała. Ta rzecz to specjalna uchwała katowickiej rady miasta, podjęta jednogłośnie, zgodnie z którą przewodniczący rady oznajmił wszem i wobec: Przyznaję pani tytuł: honorowy obywatel miasta Katowice. To wyróżnienie Justyna Kowalczyk przyjęła z wrodzoną sobie skromnością:Oczywiście, że jest to wielki powód do dumy. No góralką chyba jednak zawsze zostanę, z charakteru. I pewnie też szybko się na Śląsk tak naprawdę nie przeniosę. To jednak w niczym nie przeszkadza pani Justynie rozsławiać Katowic. Jest bowiem studentką tutejszej Akademii Wychowania Fizycznego. I to nie byle jaką. Jest bardzo dobrą studentką, myślę, że mimo tak ciężkiego treningu który ma, bo tak naprawdę zarówno Justyna jak i Tomasz spędzają 250, 300 dni poza domem na treningach, na wyjazdach, na zawodach, a mimo to Justynie udało się doprowadzić studia właściwie do końca – mówił profesor Zbigniew Waśkiewicz, rektor AWF. Justynie brakuje tylko jednego egzaminu. Ci, którzy ją znają, nie mają wątpliwości, że zda go nie gorzej, jak te sportowe. Ona jest dla mnie wzorem dla młodzieży, przetarła pewne szlaki. Pokazała innym, że poprzez upór, tytaniczną morderczą pracę. Można wspiąć się na szczyt – uważa Andrzej Zydorowicz, katowicki radny.
Tylko w tym sezonie Justyna Kowalczyk została podwójną mistrzynią świata w biegach narciarskich. Wygrała też Puchar Świata. Nawet jej samej trudno jest wskazać swój największy sukces: A to jakby pan, jakby matkę zapytać, które dziecko bardziej kocha. A teraz to ją kochają tysiące fanów. Zainteresowanie mediów i kibiców przyjmuje jednak z dystansem i humorem.
To zamieszanie wokół narciarskiej mistrzyni w żaden sposób nie może jednak wpłynąć na najważniejszą sprawę… trening. Nie mamy czasu na odpoczynek, nie mamy czasu na wolne. Po prostu jedno zgrupowania kondycyjne zamienia się drugim zgrupowaniem regeneracyjnym. I tak ciągniemy już przez parę lat – wyjaśnia Aleksander Wierietielny, trener Justyny. I pewnie jeszcze pociągną długo. A podobne wyróżnienia będą się mnożyć. Szkoda, że to właśnie w Katowicach mnożą się za to włamania do samochodu pani Justyny: Tak naprawdę to już trzeci raz miałam już do włamanie. Także do trzech razy sztuka. No przykro, na pewno przykro bardzo, zwłaszcza że tam zginęły rzeczy mojego trenera. Rzeczy zupełnie bez wartości dla włamywaczy, a bardzo cenne dla niego. Cenne byłoby więc zwrócenie skradzionych rzeczy, bo przecież nie przystoi okradać żadnego obywatela, a zwłaszcza swojego i to na dodatek honorowego.