Bezdomna sprawiedliwość

W pewnym momencie ta prowokacja wymknęła się spod kontroli. Byłem przerażony. Oni wyprowadzając mnie na zewnątrz kilka razy mnie uderzyli, szarpali za włosy, było na tyle niebezpiecznie że krzyczałem by wezwać policję – opowiada nasz dziennikarz Witold Domanik, który na czas prowokacji wcielil się w rolę bezdomnego.
Policja pojawiła się po dwudziestu minutach. Dopiero wtedy nasz reporter ujawnił się. Po interwencji policji ochroniarze wypuścili naszego reportera. Odchodząc poprosił policję o sprawdzenie stanu ich trzeźwości, okazało się, że ochroniarze byli pod wpływem alkoholu.
Rano Marian Orzechowski, bezdomny, który razem z naszym operatorem uczestniczył w nocnych wydarzeniach opowiedział o tym co się dzieje na dworcu: kopali, bili a jak nie to ściągali na dół, a najgorzej jak już ściągną na dół. Stamtąd to już tylko pogotowie przyjeżdża.
Nocny materiał pokazaliśmy zarządcom dworca. Po obejrzeniu nikt z kierownictwa nie chciał przed kamerą skomentować zajścia. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, ze jutro PKP chce się spotkać z firmą która ochrania dworzec. Jak mówią prawnicy ochroniarze złamali prawo nie tylko pijąc na służbie, ale także stosując wyjątkowo brutalne chwyty wykroczyli daleko poza swoje kompetencje. Szefowie firmy ochroniarskiej zapewniają, że przez kolejne dwa tygodnie jej pracownicy na dworcu w Katowicach będą obserwowani i kontrolowani. Dla bezpieczeństwa.