Bezdomna piłka

Średnia wieku w drużynie wynosi 50 lat. Każdy z nich dostał też od życia solidnego kopniaka. – Napadli mnie wieczorem, potrzebowali pieniędzy, więc wzięli i poczęstowali mnie jeszcze czymś mocniejszym. Ale to tylko dwa żebra, więc myślę, że szybko się zagoi – stwierdza Władysław Harenda, bezdomny z Jaworzna. Kontuzja groźna, ale tu nikomu nie wadzi. Bo hartu ducha i zapału na boisku na razie nie brakuje.
Czasem brakuje za to zawodników. Aby grać trzeba po prostu być nie na aucie. A z tym jak mówi trener drużyny bywa najtrudniej. – To jest dość specyficzna grupa. Trzeba pewnym sposobem do nich podejść. Są to osoby bardzo zaniedbane właściwie w każdej dziedzinie życia społecznego. I poprzez sport chcemy trafić do nich – wyjaśnia Dawid Brehmer, trener drużyny bezdomnych.
Do pierwszej katowickiej drużyny futbolowej bezdomnych zapisało się kilkanaście osób. – Niektórzy tu przychodzą tylko po to, żeby się wyszaleć. Niektórzy tylko po to, aby oderwać się od codziennego życia i nudy. A ja przychodzę dla rekreacji – przyznaje Piotr Przybyła.
Marian Bednarczyk, były bokser, ma jeszcze inny powód. Trafił na ulicę uciekając przed komuną.W RFN wylądował jednak na spalonym. Teraz znowu chce wrócić do gry. – Jak boksowałem, to teraz mi się lepiej w bramce stoi. Szybko się ręce wyciąga i ten refleks się ma z boksu – mówi Bednarczyk. I być może ten refleks pomoże już wkrótce wygrać Mistrzostwa Polski. A stamtąd już niedaleka droga na Mistrzostwa Świata. Wszystko dlatego, że co prawda niktórzy zawodnicy mają przeszło 50 lat, to mają też wiarę w to, że dobry trening i odrobina cierpliwości przyniesie wymarzony sukces. – Myślę, że jest to kwestia pasji i zaangażowania się. Jeżeli ktoś naprawdę lubi oglądać mecze i pasjonował się tym, to nie będzie problemu – uważa Kamil Cholerzyński, piłkarz GKS-u Katowice
A najważniejszą motywacją jest na pewno kolejna szansa na to, aby z przegranych stać się w końcu wygranymi.