Jak święta, to tylko tu…

Naturalnie i w gronie rodzinnym – tak święta chcą spędzać Polacy, którzy na co dzień mieszkają w Niemczech. – Tu możemy w ogródku szukać prezentów, a w Niemczech to nie idzie, bo mieszkamy w mieście. Tu mi się lepiej podoba – mówi Andrea Barnak. I dlatego nierzadko pokonują setki kilometrów, by ten wyjątkowy czas spędzić w gronie najbliższych, którzy zostali na Śląsku. Tak jak Waldemar Kasparek, który przyjeżdża razem z rodziną. Jak przyznaje, niemieccy znajomi jego podróże traktują już jak polski zwyczaj świąteczny. – Za każdym razem pytają: jedziesz do domu na święta. Czy to Boże Narodzenie czy Wielkanoc za każdym razem jest jedna odpowiedź, – że tak.
Bo do Polski ciągnie nie tylko dorosłych, ale i dzieci. – Lubię kiedy przychodzi zajączek wielkanocny i szukam jajek w ogrodzie – mówi Lea Wolf, która przyjechała z rodziną do Polski. – Lubię tutaj przyjeżdżać, bo mogę tu polewać dziewczyny wodą i pograć sobie w piłkę – dodaje Lukas Kasparek, który przyjechał z rodzicami do Polski. Jednak największą atrakcją podczas pobytu w Polsce jest wspólne malowanie pisanek. Bo liczy się przede wszystkim tradycyjne obchodzenie świąt, w gronie najbliższych. – Jest troszkę różnicy, bo już kościelne tradycje są całkiem inne, już się tak nie przestrzega jak w Polsce – uważa Ilona Ptok.
I dlatego Ria Mordeja, która każdego roku oczekuje wnuków, stara się, aby te święta były dla nich niezapomniane. – Oni tam te święta maja sztuczne, a tu u nas na wsi jest wesoło i tu wszystkich kolegów znają. Jednak zdaniem handlowców wielkanocni goście nie tylko szukają u nas tradycji i świątecznego spokoju, ale także tanich zakupów. Dlatego w okresie około świątecznym widok niemieckich gości przed centrami handlowymi nikogo nie dziwi. – Kurs euro jest dobry dla klientów zza granicy na pewno – uzasadnia Ewa Marcinek, dyrektor zarządzający Silesia City Center Menagement.
Największym powodzeniem cieszą się typowo polskie produkty oraz artykuły spożywcze. – Polskie, czy śląskie lepiej powiedzieć to jest jednak śląskie – mówi Bernard Kempny. Argumenty, zarówno te duchowe jak i ekonomiczne. Przyjezdnych zza zachodniej granicy doskonale rozumie Dietmar Brehmer. Jak przyznaje nie potrafiłby zrezygnować ze świąt spędzanych w Polsce. – Podobnie jak u nas, tam jest można by powiedzieć lepiej, ale tu jest serdeczniej.
Bo jajka i ozdoby wszędzie są takie same i dopiero obecność bliskich sprawia, że stają się wyjątkowe.