Pożegnanie z galerią

Choć piękno jest wieczne, to jednak galerie z wiecznością mają już zdecydowanie mniej wspólnego. Dlatego wielcy mistrzowie muszą przynajmniej na chwilę znaleźć sobie nowe miejsce. Trafią do magazynu. Będą troszeczkę sobie odpoczywać – mówi Henryka Olszewska-Jarema. Płótna z zajmowanych do tej pory przez nie salonów, przegonią robotnicy budowlani. Remont galerii malarstwa polskiego w Muzeum Śląskim potrwa pięć miesięcy. Będzie kosztował 170 tys. zł. Pojawią się nowe ściany, które powiększą nam powierzchnię ekspozycyjną. Pojawią się kolory na ścianach, które podzielą nam całą ekspozycję na prezentowane kierunki – zapowiada Danuta Kamińska-Bania.
Lepiej, gdy jeden zespół podąża w jednym kierunku. Jednak w tym przypadku, wielokierunkowość jest jak najbardziej na miejscu. Jan Matejko. Leon Wyczółkowski. Władysław Podkowiński, Józef Mehofer, Witkacy, Józef Chełomoński, bracia Gierymscy. Te nazwiska w swoim składzie chciałby mieć dyrektor każdego muzeum w Polsce. Bo obrazy są dobrej jakości, bo nazwiska są wielkie, bo galeria jest znamienita – mówi Olszewska-Jarema.
Wystawę można zwiedzać jeszcze do środy. Z tego powodu muzeum otwarło swoje drzwi nawet w świąteczny poniedziałek. Świątecznemu zainteresowaniu w ogóle nie dziwi się Łukasz Kałębasiak publicysta kulturalny Gazety Wyborczej. Jak mówi wielu jego znajomych z zagranicy przyjeżdża do Katowic, tylko po to, by odwiedzić muzeum śląskie: Przychodzą do muzeum śląskiego zobaczyć właśnie żydówkę z cytrynami Aleksandra Gierymskiego. Galeria malarstwa polskiego to jedna z najciekawszych kolekcji w kraju. Jest to kolekcja bardzo kompletna. Zawierająca praktycznie większość najciekawszych i największych nazwisk malarzy polskich tworzących w XIX i pierwszej połowie 20. wieku – dodaje Kałębasiak.
Więc tak jak Jacek Malczewski na jednym z obrazów żegna się ze swoją pracownią, tak zwiedzający muszą pożegnać się z ciekawą wystawą. Robią to z trudem. Wytrzymam jakoś te pięć miesięcy. Mam nadzieję, że w ciągu tych pięć miesięcy zdążą z tym remontem – mówi Ewa Tarach. A jeżeli nie zdążą, to wciąż będzie można odwiedzać pozostałe wystawy. Zresztą… nie tylko w muzeum.