Kampania niewyborcza

Jan Olbrycht, aby zwyciężyć w zbliżających się wyborach do europarlamentu wszelakie otwarcia i konferencje, w których nagminnie uczestniczy, postanowił wesprzeć sporym nakładem ulotek. – Każdy z nas chce kończyć tą kadencję tworząc dobre informacje na temat swojej pracy, to jest chyba naturalne – stwierdza Olbrycht, europoseł, kandydat PO do europarlamentu. Naturalne jak to, że im taniej tym lepiej, bo walka o to, by zasiąść w Parlamencie Europejskim nie jest tania i według specjalistów może kosztować aż kilkaset tysięcy złotych. – Paradoksalnie przegrana nie musi być wcale tańsza od wygranej – uważa Rafał Czechowski z Imago PR.
Idąc tropem tego paradoksu Jan Olbrycht stwierdził, że byłoby taniej i zwycięsko, gdy ulotki przygotuje i wrzuci do gazety nie za swoje, a za unijne i przekonując przy tym, że to informacja o pracy posła, a nie kampania. – Jeżeli chodzi o to, czy jest to kampania wyborcza. Bardzo dokładnie trzymając się przepisów to kampania nie jest – podkreśla Olbrycht. Bo by kampania była ulotce oprócz 7 wizerunków Jana Olbrychta, w rożnych pozach i nastrojach oraz 21 wzmianek o jego nazwisku i funkcji powinno się też znaleźć logo Platformy Obywatelskiej, a jego faktycznie brak.
– Tak doświadczony polityk jak Jan Olbrycht, a notuje taka wpadkę – komentuje dr Tomasz Słupik, politolog. Wpadkę, która mimo wszystko według politologa i tak uda się przekuć w sukces. – Nazwisko Jan Olbrycht zadziała w sposób magiczny i nie będzie najmniejszej wątpliwości, na kogo taka osoba zagłosuje – uważa dr Słupik.
Bo magia tej ulotki zawarta jest właśnie w liczbach. 7 wizerunków kandydata i 21 wzmianek to według specjalistki wróżba sukcesu w wyborach. – 7 i 21 to dobra wróżba. Jeśli chodzi o wibracje liczby siedem jest to bardzo zmienna wibracja trochę kapryśna, ale przy nakładzie pracy i energii… – przyznaje Anna Majchrowska, wróżka. I nakładzie gazety bliskim 100 tys. egzemplarzy, to wszystko się może udać.
Nie wierzy w to jednak kontrkandydat Olbrychta w wyborach, Marek Migalski. – Będzie być może, na co jako kontrkandydat liczę, efekt przejedzenia, dlatego, że wyborcy zobaczą, że są traktowani trochę pół żartem – uważa Migalski.
Jakim tam żartem? Skoro w ulotce wyraźnie napisano, że podczas pięciu lat kandydat na poważnie był sprawozdawcą i utworzył grupę roboczą, jest także jednym z inicjatorów, brał aktywny udział, i co najważniejsze zyskał duże uznanie… A teraz w blasku zyskanego uznania i tylko trochę dzięki ulotce, kroczy w jedynie słusznym kierunku…