Jaskinia więzieniem

Dziewięć godzin morderczego wysiłku…i wycieńczony, zdrętwiały, zziębnięty grotołaz w końcu trafił na powierzchnię… Cieszę się, że z tego wyszedłem żywy. Czuję się nieźle, jestem trochę osłabiony po tych 17 godzinach. Praktycznie nie jadłem, piłem trochę wody, no i przede wszystkim stres – mówił uwięziony.
Kilkugodzinną akcję ratunkową Katarzyna Drogowska spędziła w jaskini. To ona była cały czas z poszkodowanym. Rozmawiała, podawała wodę podtrzymywała na duchu: Cały czas był przytomny, utrzymywał z nami kontakt. Współpracował z nami, pomagał nam cały czas.
Ratownicy z jurajskiej grupy GOPR o wypadku w jaskini olsztyńskiej dowiedzieli się nad ranem. Wcześniej przez kilka godzin uwięzionego grotołaza próbowali uratować jego koledzy. Pierwszej grupie Goprowców nie udało się jednak dotrzeć na miejsce. Samochód, którym jechali dachował. Nic nie pamiętam. Poprzedniego dnia nawet nie pamiętam – mówi Mariusz Kaim, ratowink śpieszący na ratunek uwięzionemi mężczyźnie. Kiedy on leżał w szpitalu 26 letni grotołaz tkwił w szczelinie od kilkunastu godzin.
To zwężenie, jak mówią ratownicy, dla doświadczonych speleologów nie jest trudne do przejścia. Dla zaklinowanego mężczyzny okazało się jednak ogromnym wyzwaniem. Problem polega na tym, że miejsce, w którym należy kuć jest tak trudno dostępne. Sprzęt jest za duży. Tam trudno jest się poruszać ratownikowi, który ma w ręku młotek a co dopiero mówić o dużym sprzęcie technicznym – tłumaczy Tomasz Sieniawski, Grupa Jurajska GOPR.
Ciężko w ogóle się było dostać do niego, żeby wykuwać. Skały były bardzo śliskie i wiertło cały czas zjeżdżało – nie dało się wiercić – ciężko było – opowiada Katarzyna Drogowska. Było ciężko ale akcja zakończyła się sukcesem. Gdyby zawiodły wiertła i dłuta ratownicy próbowaliby użyć oleju. Jak mówią zwykły olej w takich sytuacjach może być czasem jedynym ratunkiem dla życia. Ratunkiem, który w jaskiniach jurajskich potrzebny jest często. Większość chodzących jest amatorami. Szczególnie na wyżynie krakowsko częstochowskiej. Tutaj wszyscy Ci, którzy początkują właśnie przyjeżdżają, bo trudno jest jechać do kilkusetmetrowej jaskini w tatrach bo jednak trzeba mieć umiejętności Bo akurat ta trasa do skomplikowanych nie należy – wyjaśnia Krzysztof Lamch, Klub Górski PTTK w Częstochowie. Jak twierdzi Włodzimierz Porębski właśnie tam szkolą się młodzi grotołazi: Ma wiele elementów w miniaturze, które w rzeczywistości w większych jaskiniach tatrzańskich i alpejskich występują w dużo większych rozmiarach, więc jest bardzo fajna do wszelkich ćwiczeń. A przygody tych niewyszkolonych i niedoświadczonych kończą się niestety uwięzieniem.
Temperatura w jaskiniach jurajskich to od 4-8 stopni więc jak w domu w lodówce. Więc człowiek, który leży przytulony do zimnej skały przez tyle godzin jest po prostu wyziębiony – tłumaczy Piotr van der Coghen, ratownik Grupy Jurajskiej GOPR. Tym razem wyziębienie okazało się jednak do przezwyciężenia bo amator grotołaz po konsultacji z lekarzem nie zgodził się na pobyt w szpitalu.