Sezon czas zacząć!

Co lepiej ugasi motocyklową fantazję niż święcona woda. I… sprawna organizacja, dzięki której mimo milionów koni mechanicznych w Częstochowie nie doszło do żadnego wypadku.
Antoni Plichta na dwóch kółkach jeździ od zawsze, czyli od 54 lat. W Częstochowie jest co roku. A życia bez wiatru we włosach nie potrafi sobie wyobrazić: Mam takich fajnych młodych kolegów i mogę razem z nimi jeździć. Mnie jest ciężko o tym mówić, ale taka jest prawda. Ja jestem chory, ale jadę całymi siłami – mówi motocyklista. Bo to właśnie miłość do stalowych rumaków z roku na rok przyciąga na Jasną Górę coraz większe tłumy. Jak mówią motocykliści – to właśnie chwile spędzone na motorze pozwalają im nabrać dystansu do codziennego pędu.
Chwila zadumy. Pomodlić się za swoich bliskich, żeby zdrówko im dopisywało. Żeby nam też się nic nie działo w drodze, ile wyjazdów, tyle powrotów – mówi Danuta Morcinek, motocyklistka z Mielca. Ale to nie wszystko bo motocykliści chcieli nie tylko modlić. Maskotki dla dzieci przywozili prawie wszyscy. Tak jak Krzysztof Kasprowiak, który na zlot przyjechał po raz pierwszy. Trzeba żyć tym. Ten wiatr we włosach tak jak się mówi. My żyjemy tymi motorami, żyjemy świętą, jesteśmy razem. I właśnie dlatego organizatorzy zlotu mogą pomóc ubogim Polakom na Kresach. To nawet nie musi być pomoc materialna, tylko akurat ona jest najbardziej namacalna, ale pomoc też w postaci tego, że się o nich pamięta, że się o nich mówi – tłumaczy Anna Tchorzewska, uczestniczka rajdów katyńskich. Ale dzisiaj w Częstochowie mówiło się głównie o… motocyklistach. A kierowcy samochodów czuli się tu delikatnie mówiąc nieswojo, bo taki tłum potrafi wiele udowodnić. Należy się z nami liczyć. Myślę, że to jest także sygnał dla władz, dla ustawodawców, dla samorządów, że jednak są motocykliści i dla zwykłych użytkowników dróg. Mam na myśli tutaj sprawy bezpieczeństwa – stwierdza Tomasz Ostrowski.
Tysiące motocyklistów budzą podziw i szacunek. Szkoda tylko, że pojedynczemu motocykliście tak trudno uświadomić innym użytkownikom dróg, że nie jest ani dawcą, ani warzywem, tylko tak jak każdy inny człowiek ma rozum i duszę.