Miejskie złomowisko

Przychodzi taki dzień, kiedy przed decyzją o pozbyciu się samochodu nie można się już cofnąć. Zwłaszcza, jeśli ten lata świetności ma już dawno za sobą. – Bywały u mnie takie przypadki. Klient dzwonił, że ma taki problem, zaistniał u niego, że trzeba po prostu posprzątać autko, czyli konkretnie wywieźć na złom – opowiada Marian Jachimowicz, pomoc drogowa. Ale takich klientów zbyt wielu nie ma. Bo często jeśli ktoś chce swój park maszyn nieco przewietrzyć po prostu samochód porzuca. W tym roku na taki sposób rozstania się z autem zdecydowało się już 12-stu kierowców, a w ubiegłym 30-stu. – Nie ma tablic rejestracyjnych, a po drugie zostaje uznany za nieużytkowany. Pierwszym takim elementem, na który zwracamy uwagę jest to, że nie ma powietrza w kołach, ma powybijany szyby. Ewentualnie widać, że ktoś pomału go usuwa – mówi Rafał Turak, Straż Miejska w Katowicach.
Ale ostatecznie i tak usuwa go miasto. Mazda 626, Polonez Caro, Ford Fiesta i fiaty: 126p i Panda. Po dzisiejszej decyzji radnych to kojejne pojazdy, które przeszły na własność miasta. – Samochody, które tu trafiają są niekompletne, porzucone. No i nadają się tylko na kasację. Jeżeli jest w lepszym stanie, to właściciel odbiera – wyjaśnia Józef Król, pracownik parkingu PPT PKS S.A. Tych, którzy odbierają można jednak policzyć na palcach jednej ręki. Bo gdyby chcieli odebrać, to najpierw musieliby zapłacić za holowanie. – Jest 2,5 za kilometr dojazdu i 3,5 za kilometr holowania – dodaje Marian Jachimowicz, pomoc drogowa.
Czyli od kilkudziesięciu do nawet 200 złotych. Do tego opłata za parkowanie – 11 zł za dobę. Jeżeli ktoś chce się pozbyć łatwo i tanio problemu wystarczy, że porzuci samochód i miasto za wszystko zapłaci, tak? – Zgodnie z ustawą po sześciu miesiącach pojazd przechodzi na własność miasta – odpowiada Marzena Sambor, Urząd Miasta Katowice. Jak już przejdzie to wyjścia są dwa: albo ktoś go odkupi, albo trafi na złom. – Jeżeli jest samochód niekompletny, czyli przykładowe brakuje w nim kół, silnika, czasami akumulatora wtedy jest ten samochód niekompletny i wtedy właściciel ponosi koszty – oznajmia Eugeniusz Guzik, Stacja Demontażu Pojazdów nr 13 w Sosnowcu.
Koszty ponosi też miasto, które jednak nie widzi większego problemu, bo za zutylizowanie wraków dostaje dotacje z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za każdy samochód – 4 tysiące zł. Tyle tylko, że czasami ta kwota nie pokrywa wszystkich kosztów. – Jeżeli składowanie takiego pojazdu przedłuża się do dziewięciu, dziesięciu czy dwunastu miesięcy wiadomo, że miasto może jednak na tym stracić – stwierdza Marzena Sambor, Urząd Miasta w Katowicach.
Straci miasto, ale nie straci właściciel zdezelowanego auta. Przynajmniej finansowo. Bo pozbycie się samochodowego wraku to strata chyba tylko sentymentalna.