Koniec marzeń Śląskiego

Wstrząśnięci decyzją UEFA o nieprzyznaniu Chorzowowi organizacji Mistrzostw Europy w piłce nożnej, na Śląsku byli wszyscy. Po pierwszym szoku przyszedł czas na szukanie przyczyny niepowodzenia. – Być może te błędy popełnione na wstępie. To, że byliśmy tak pewni siebie, że Chorzowowi się to należy, bo to jest stadion narodowy, bo to jest mekka. Na to UEFA nie patrzy. Musimy schować sentymenty tego dla nas świętego miejsca jakim jest Stadion Śląski – uważa Roman Sowiński, ekspert stadionowy. I sentymentów nie ma, bo decyzja UEFA jest ostateczna i nie można się od niej odwołać. Sentymentów nie ma też przy szukaniu winnych. – Niestety, ale koledzy z PO ze Śląska nie mają wystarczającego przebicia w Warszawie. Inne miasta okazały się mocniejsze – oznajmia Wojciech Szarama, Prawo i Sprawiedliwość.
Mocniejsze, bo z Gdańska pochodzi Donald Tusk, a z Wrocławia wicepremier Grzegorz Schetyna. Dla ekipy rządzącej na Śląsku, to jednak żadna argumentacja, bo to rząd Prawa i Sprawiedliwości wyznaczył miasta, które mają być gospodarzami EURO. – Za rządów PiS-u w 2007 roku, wtedy rząd podejmował decyzje. Dzisiaj pani Jakubiak płacze krokodylimi łzami, ale to przecież jej gabinet przedstawił te propozycje – ripostuje Zbyszek Zaborowski, wicemarszałek województwa śląskiego. Propozycje niekorzystne dla Chorzowa rzeczywiście były, ale władze miasta zapewniają, że wszystko co mogły zrobić – zrobiły i do samego końca liczyły, że jednak się uda. – Liczyliśmy, że jeśli któremuś z miast ukraińskich nie wyjdzie – czego nie życzyliśmy za bardzo, ale jeżeli nie wyjdzie, to to będzie szansa na rozszerzenie miast polskich o kolejne miasta – informuje Marek Kopel, prezydent Chorzowa.
W tym oczywiście Chorzów. Dla Mariusza Śrutwy, który na śląskim gigancie rozegrał niejedno spotkanie, dzisiejsza decyzja zabrzmiała jak wyrok. – Przegraliśmy wszyscy, przegraliśmy nie jako Stadion Śląski, tylko przegraliśmy jako region. Przegraliśmy jako region, który na bazie Euro mógł naprawdę dużo zyskać i mógł gdzieś tam gonić uciekającą Polskę, tą bogatszą Polskę. Śląsk bogatszy już jest – na razie o doświadczenia związane z Euro. Jednak wyautowanie Chorzowa z pola gry o organizacje mistrzostw specjalistów nie dziwi. – Rozczarowanie byłoby wtedy, gdyby zrobiono absolutnie wszystko, od samego początku do końca, żeby Euro było tutaj na Stadionie Śląskim w Chorzowie. To raczej rozwianie złudzeń – legenda niczego nie załatwi – uważa Janusz Tychy, dziennikarz sportowy.
Załatwili się i to sami śląscy działacze odpowiedzialni za Euro. Bo kandydatura Chorzowa, w porównaniu z innymi miastami wypadła dość blado. A według ekspertów od wizerunku, nie mogło być inaczej, bo nie dość, że produkt marny, to ludzi do jego promowania, trzeba było poszukać poza urzędami. – Trzeba znać kilka języków, trzeba być dobrym dyplomatą, trzeba się znać na public relations i wreszcie kochać piłkę nożną. Znaleźć jedną czy dwie osoby wśród urzędników, czy urzędu marszałkowskiego, czy poszczególnych miastach – wątpię czy to jest możliwe – wyjaśnia dr Bohdan Dzieciuchowicz, specjalista do spraw wizerunku.
Bez wątpienia niemożliwe jest już na pewno, by Stadion Śląski dołączył do tych czterech, na których w Polsce będą rozgrywane mistrzostwa Europy w 2012 roku.