Region

Puchar na Śląskim

Ruch Chorzów chce wyciągnąć z kończącego się sezonu wszystko co się da. A oprócz utrzymania w lidze, do wygrania jest jeszcze Puchar Polski, którego finał odbędzie się jutro na Stadionie Śląskim. – Już dawno śląska drużyna nie zdobyła żadnego trofeum, nie uczestniczyła w pucharach europejskich. Ruch ma na to szansę i finał będzie taką, okazją przepustką do Europy – mówi Zbigniew Cieńciała, dziennikarz katowickiego Sportu. W której chorzowianie ostatni raz zaistnieli dziewięć lat temu. Mariusz Śrutwa dokładnie pamięta nie tylko mecze z Interem Mediolan w Pucharze UEFA, ale i poprzedni finał Ruchu. – Wtedy myśleliśmy, że to jest wydarzenie najważniejsze w życiu piłkarskim i to jest mecz w zasadzie o wszystko. Dla mnie to był jeszcze dodatkowo mobilizujący moment w życiu, bo kilka dni wcześnie zmarła mi mama. W zwiazku z tym to było jakieś tam przejście z wielkiej tragedii do wielkiego wydarzenia.

O tym, że również jutrzejszy mecz może być wielkim wydarzeniem świadczy choćby zainteresowanie kibiców, którzy bilety dosłownie wyrywają sobie z rąk. – W pierwszym dniu już sprzedano 6 tysięcy biletów i to w godzinach od 13 do 19. Wychodzi na to, ze tysiąc biletów na godzinę – informuje Łukasz Stefański, który sprzedaje bilety na mecz Ruch-Lech. Z każdą kolejną wejściówek jest coraz mniej. – Zainteresowanie jest bardzo wielkie. Przychodzą różne grupy kibiców, od dzieci, po kobiety, po osoby w starszym wieku – dodaje Stefański. A każdy z nich ma tylko… dwa życzenia. Pierwsze spełnić mogą piłkarze Ruchu – drugie siła wyższa. – Oby tylko pogoda dopisała. Bo takie są teraz chmury, deszcze – wyznaje Edward Sprus, kibic Ruchu Chorzów. O ile za pogodę trudno ręczyć, o tyle głośny doping jest raczej pewny. O dobrą oprawę meczu zadbają nie tylko fani Ruchu, ale i kibice Lecha, których na trybunach zasiądzie 9 tysięcy. – Dużo ich chodzi na stadion przede wszystkim i mają fajną atmosferę. Ale myślę, że kibice Ruchu zmobilizują się i pokażą im, co to znaczy na Śląsku kibicować – uważa Paweł Hanke, kibic Ruchu.

W sumie finał obejrzy 25 tysięcy fanów, mimo że Stadion może pomieścić prawie dwa razy więcej widzów. – To jest tylko 25 tysięcy i to jest taki mały skandal, bo ten stadion byłby na pewno zapełniony do ostatniego miejsca – oznajmia Zbigniew Cieńciała, dziennikarz katowickiego Sportu. Ale nie będzie, bo wyobraźni albo chęci zabrakło organizatorom meczu, czyli Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej. – Kiedy my występowaliśmy o zgodę na imprezę masową na ten mecz, to jeszcze nie wiedzieliśmy czy będzie to Ruch, czy będzie to Legia, więc tutaj założyliśmy średnią – odpowiada Krzysztof Smulski, Śląski Związek Piłki Nożnej.

A kiedy piłkarska centrala coś zakłada, to nawet wydarzenia, które rzucają nowe światło na sprawę, nie są w stanie tych założeń zmienić. Zmienić swoje przyzwyczajenia będą za to musieli kierowcy, którzy jutro mają w planach przejazd przez Katowice. – Aby ewentualnie omijali ulicę Bocheńskiego i ulicę Chorzowską. Dlatego, że podejrzewam w godzinach 16, 17 do późnych godzin wieczornych te drogi albo będą zamknięte i wyłączone z ruchu, albo ruch po nich będzie bardzo utrudniony – informuje nadkom. Włodzimierz Mogiła, wydział ruchu drogowego KWP w Katowicach.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Ale ten utrudniony ruch, przynajmniej dla kibiców z Chorzowa, będzie niczym, jeśli Ruch jutro wygra.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button